A jednak okazało się ważne. Potwierdziło bowiem, że teraz na giełdach tak naprawdę nie liczą się fakty, tylko ich interpretacja. Ta na razie jest pozytywna. Oczywiście nie ma pewności, czy wkrótce to się nie zmieni. Szczególnie że we wrześniu nie będzie ani jednego tygodnia, który można by nazwać spokojnym.

Wystąpienie prezesa Fed w Jackson Hole było wyczekiwane od tygodni. Inwestorzy liczyli, że albo wzmocni on oczekiwania na uruchomienie trzeciej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE3), albo też pozbawi rynki złudzeń. Nic takiego się nie stało. Nie miały racji ani giełdowe byki, ani niedźwiedzie. Wystąpienie okazało się burzą w szklance wody. Bernanke zwrócił uwagę, że bezrobocie w USA w dalszym ciągu spada zbyt wolno i bank centralny jest gotów podjąć dalsze działania, jeżeli tylko to okaże się konieczne. Tyle tylko, że słowa te powtarza od miesięcy.

W wystąpieniu Bernanke nie znalazło się nawet słowo, które można by interpretować jako krok w kierunku QE3. Pomimo to rynki przyjęły je z optymizmem. Inwestorzy, trochę naginając rzeczywistość uznali, że skoro nie było nic zaprzeczającego QE3, to ostatecznie do drukowania pieniędzy dojdzie. W ten sposób atmosfera wyczekiwania i nadziei została przedłużona przynajmniej do najbliższego, zaplanowanego na 12–13 września, posiedzenia FOMC.

Dominację pozytywnych nastrojów było też doskonale widać wczoraj, gdy fatalne dane z chińskiej gospodarki (indeksy PMI), zostały zupełnie zignorowane. Ponownie zwyciężyło myślenie „im gorzej, tym lepiej". Rynki uznały, że skoro dane są tak złe, to będzie musiał wkroczyć na scenę Ludowy Bank Chin, luzując politykę monetarną.

Tych okazji do nadinterpretacji rzeczywistości we wrześniu będzie znacznie więcej. W tym tygodniu uwaga będzie się koncentrować przede wszystkim na dwóch sprawach. Posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego i serii danych z amerykańskiego rynku pracy. Z napływających w ostatnich tygodniach wypowiedzi można wnioskować, że EBC uruchomi drugi program skupu obligacji krajów strefy euro, co ma doprowadzić do spadku rentowności hiszpańskich i włoskich obligacji.