O to jednak będziemy się martwić na początku roku. Do tego czasu na rynkach akcji ma szanse dominować optymizm.
Inwestorzy słusznie założyli, że amerykańscy politycy za pięć dwunasta porozumieją się ws. limitu długu i budżetu. Tak też się stało. Stąd, zamiast realizacji zysków, mamy na Wall Street nowe rekordy. Prawdopodobnie nie ostatnie w tym roku. Jakkolwiek całe to budżetowe zamieszanie w USA obniży w ostatnim kwartale dynamikę PKB o 0,3-0,6 pkt proc., to dla rynków finansowych kryzys budżetowy miał zbawienne skutki. Mianowicie odsunął w czasie oczekiwane rozpoczęcie przez Fed startu procesu ograniczania skupu obligacji, co siłą rzeczy musi skutkować też opóźnieniem momentu zakończenia tego programu. To zaś otwiera okno do wzrostów aż do grudnia–stycznia. Jeszcze pod koniec wakacji uważano, że Fed we wrześniu rozpocznie ograniczanie wartości QE3, żeby wygasić cały program do połowy 2014 r. Gdy we wrześniu, ku ogólnemu zaskoczeniu, taka decyzja nie została podjęta, wskazywano na październikowe lub grudniowe posiedzenie Fedu jako możliwy początek cięcia QE3. Kryzys budżetowy jeszcze bardziej przesunął rynkowe oczekiwania. Obecnie prognozuje się, że Fed na pierwsze ograniczenie wartości programu QE3 zdecyduje się dopiero w marcu 2014 r., tnąc wartość miesięcznych zakupów obligacji z 85 mld do 70 mld USD. Całkowite wygaszenie programu QE3 prognozowane jest natomiast w październiku 2014 r. Oczekiwania odnośnie do terminu rozpoczęcia normalizacji polityki monetarnej w USA oraz dynamiki tego procesu będą jednym z podstawowych czynników decydujących o nastrojach panujących na rynkach finansowych. Z tego też punktu widzenia niezwykle ważne będą wtorkowe dane o sytuacji na amerykańskim rynku pracy za wrzesień. Prognozowana jest stabilizacja stopy bezrobocia na poziomie 7,3 proc., przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia w sektorze pozarolniczym i prywatnym po 180 tys. Odczyty zgodne z oczekiwaniami lub nieco gorsze utwierdzą inwestorów w przekonaniu, że Fed z cięciem QE3 wstrzyma się do marca. Lepsze dane, czyli spadek bezrobocia, wzrost zatrudnienia powyżej 200 tys. oraz korekta w górę danych o zatrudnieniu z poprzednich miesięcy,mogą przesunąć te oczekiwania z marca na styczeń 2014 r. W pierwszej chwili giełdy zareagują na takie dane wzrostem, ale w nieco dłuższym terminie ograniczą one możliwość wzrostów i mogą przyspieszyć realizację zysków.