Wczorajszy spadek WIG20 o 0,5 proc. nie do końca oddaje to, z jakimi wydarzeniami mieli do czynienia inwestorzy na warszawskiej giełdzie w trakcie sesji. W pewnym momencie indeks największych spółek tracił bowiem 1,7?proc. Tak pokaźna przecena była bezpośrednią konsekwencją zniżki WIG20 poniżej poziomu 2800 pkt.
[srodtytul]Wsparcie pękło[/srodtytul]
Znaczenie bariery 2800 pkt na wykresie indeksu największych spółek na GPW wynika nie tylko z okrągłego charakteru tej liczby. Poziom ten odgrywa centralną rolę w wydarzeniach na GPW już od późnej jesieni ub.r. Najpierw przez długi czas (od grudnia 2010 r. do marca br.) pełnił rolę oporu, kilka razy udaremniając próby zwyżki na GPW. Kiedy wreszcie doszło do wybicia w górę w końcu marca, od razu wśród komentatorów pojawiły się nadzieje na szybki marsz WIG20 w kierunku 3000 pkt. Niestety, indeks zatrzymał się w połowie drogi, po czym paliwo do zwyżki się skończyło. W połowie maja WIG20 opadł do 2800 pkt, ale poziom ten – tym razem dla odmiany pełniący rolę wsparcia – skutecznie powstrzymał przecenę. W ostatnich dniach podaż znów jednak zaatakowała.
Nawet mimo mobilizacji kupujących w drugiej części wczorajszej sesji (w czym pomogły lepsze nastroje na Wall Street), WIG20 nie zdołał powrócić powyżej 2800 pkt. Jeśli w najbliższych dniach nie dojdzie do zdecydowanego odreagowania spadków, naturalnym punktem docelowym dla zniżki stanie się kolejny okrągły poziom – 2700 pkt. Z kolei na wysokości 2641 pkt znajduje się pełniący rolę kluczowego wsparcia lutowy dołek, który dla części analityków stanowi obecnie ostatni bastion hossy (po jego przebiciu indeks znalazłby się najniżej od ponad pół roku).
[srodtytul]