Tym razem w wyniku obaw, że coraz wolniej rozwijający się chiński przemysł będzie zmniejszał popyt na miedź, a Chiny zużywają najwięcej tego metalu na świecie. Spowolnienie w Chinach potwierdził wstępny PMI dla tamtejszego przemysłu. Spadł on do poziomu najniższego od 28 miesięcy, a jego wartość poniżej 50 pkt wskazuje na kurczenie się tego sektora. Za tonę miedzi z dostawą za trzy miesiące na Londyńskiej Giełdzie Metali pod koniec notowań płacono 9695,25 USD w porównaniu z 9755 na środowym zamknięciu.
Cena ropy naftowej wzrosła do poziomu najwyższego od tygodnia, bo Międzynarodowa Agencja Energetyczna zapowiedziała, że nie uruchomi już więcej rezerw strategicznych, a dolar osłabił się względem euro w wyniku spodziewanego powodzenia szczytu strefy euro w Brukseli. Za baryłkę gatunku Brent na londyńskiej ICE płacono po południu 118,38 USD, w porównaniu ze 118,15 USD dzień wcześniej.
Po obu stronach Oceanu Atlantyckiego na największych giełdach akcji było zielono. Inwestorzy z optymizmem powitali zapowiedzi osiągnięcia porozumienia przez przywódców strefy euro w sprawie zażegnania kryzysu zadłużeniowego w tym regionie, a przynajmniej zapobieżenia bankructwu Grecji. Ma temu służyć między innymi obniżenie oprocentowania greckiego długu, a także kredytów pomocowych udzielonych Portugalii i Irlandii oraz przedłużenie terminów spłaty. Indeks szerokiego europejskiego rynku Stoxx 600 zyskał 1,3 proc. i był to jego trzeci z rzędu wzrostowy dzień. Ale do odrobienia ma jeszcze sporo, bo na skutek obaw o rozprzestrzenienie się kryzysu zadłużeniowego z Grecji na o wiele większe gospodarki Włoch i Hiszpanii wskaźnik ten stracił prawie 7 proc. od tegorocznego szczytu z 17 lutego.
Na zapowiedzi skutecznego ratowania Grecji i powstrzymanie rozszerzania się kryzysu niemal entuzjastycznie zareagowali amatorzy akcji europejskich banków. Największy w Grecji National Bank of Greece zyskał aż 11 proc., a papiery drugiego pod względem wielkości w tym kraju Eurobanku zdrożały o 6,8 proc. O 9,4 proc., najwięcej od 14 miesięcy, poszybowały walory Commerzbanku, a akcje Barclaysa zyskały aż 9,6 proc., najwięcej od maja 2010 r.
Na nowojorskich rynkach nadzieje na powstrzymanie europejskiego kryzysu też sprzyjały zakupom. Zwłaszcza że nastroje inwestorów podreperowały też wyniki kilku spółek. W pewnym momencie aż 7-proc. wzrost notowały akcje Morgana Stanleya, bo jego strata w II kw. okazała się mniejsza od spodziewanej, a w dodatku zwiększył on przychody z operacji handlowych w stosunku do poprzedniego kwartału, co innym dużym domom maklerskim się nie udało.