Obniżka przez agencję Standard & Poor's ratingu USA z AAA do AA+ spowodowała w poniedziałek prawdziwe tsunami na światowych parkietach. Początek notowań nie zapowiadał jednak późniejszej katastrofy. Indeksy zaczęły dzień na czerwono ale szybko wyszły nad kreskę. W szczytowym momencie indeks WIG 20 zyskiwał nawet 1,3 proc. W górę ciągnęły go banki oraz PGNiG i KGHM.

Podobnie wyglądał poranek na innych parkietach naszego kontynentu. Optymizm inwestorów wynikał z działań Europejskiego Banku Centralnego, który zaczął skupować obligacje Hiszpanii i Włoch wierząc, że w ten sposób powstrzyma się rozprzestrzenianie kryzysu finansowego na w Europie. Zapał inwestorów do kupowania akcji szybko się jednak ulotnił. Do głosu doszli pesymiści zwracający uwagę, że działania EBC wcale nie rozwiązują problemów Eurolandu a jedynie doraźnie je łatają. Do ich rozwiązania konieczne są dużo poważniejsze zmiany strukturalne. Podobnie, wbrew uspokajającym głosom amerykańskich polityków, wciąż nie rozwiązane pozostają problemy największej światowej gospodarki. Jej kłopoty kładą się cieniem na pozostałe kraje naszego globu.

Presja podaży rosła z każdą godziną w miarę zbliżania się otwarcia notowań w Nowym Jorku. Wypadło mało optymistycznie. Co więcej, w ciągu pierwszej godziny indeksy dalej pogłębiały spadki ciągnąc w dół indeksy w Europie, w tym na GPW. O godz. 17.30 amerykański S&P 500 spadał o 3,3 proc. Giełda we Frankfurcie zniżkowała o 4 proc. w Londynie o 4,3 proc. W Warszawie na zamknięciu WIG znalazł się na wysokości 40535 proc. co oznaczało 3,51-proc. przecenę. Nieco mniej, bo 2,34 proc., stracił WIG 20. Zakończył sesję na poziomie 2390 pkt. To najniższy poziom indeksu szerokiego rynku od roku proc. Najlepiej z firm z ekstraklasy radził sobie PGNiG, który zyskał 3,16 proc. Stawkę zamykał, tracący 7,5 proc., Tauron.

Prawdziwa rzeź dotknęła małe i średnie spółki. Indeks sWIG80 spadł o 5,91 proc. a mWIG 40 o 5,45 proc. Inwestorzy pozbywają się papierów tych podmiotów bojąc się, że spodziewane spowolnienie koniunktury gospodarczej uderzy w nie w pierwszej kolejności. Drugim powodem odwrotu od tej klasy aktywów jest ich niska płynność ograniczająca przestrzeń do manewrów większymi pakietami. Na tym tle wyjątkowo dobrze prezentowały się w poniedziałek akcje CD Projekt Red, które zwyżkowały o 8,17 proc. przy sporych obrotach, mimo że spółce nie udało się zakończyć sądowego sporu ze Skarbem Państwa o kilkadziesiąt milionów złotych odszkodowania. Krakowski sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw na październik.

Podobnie nerwowa atmosfera panowała na rynku walutowym. Po porannym umocnieni złoty w drugiej części dnia znowu zaczął tracić na wartości, szczególnie wobec franka szwajcarskiego, który ustanowił kolejny rekord. Jego notowania zwyżkowały w Warszawie przejściowo do 3,7826 zł. O godz. 17.30 kurs wynosił 3,7782 proc. Euro o tej porze kosztowało 4,0650 zł a dolar amerykański 2,8602 zł.