Rynki akcji – kto pierwszy złapie nóż?
Pomimo obiecującego otwarcia rynków akcji w Europie poniedziałek zakończył się bardzo silnymi spadkami na Wall Street i dalszą wyprzedażą w Azji. Przez pewien czas wskazywaliśmy, iż rynki akcji nie uwzględniały ryzyka spowolnienia w globalnej gospodarce. Po przecenie z ostatnich dni te ryzyka zostały uwzględnione z nawiązką. Nie musi to jednak oznaczać końca spadków cen akcji. Inwestorzy patrzą na wykresy i widzą analogie do jesieni 2008 roku.
W notowaniach kontraktów na indeks S&P500 bardzo pesymistyczna formacja głowy i ramion zrealizowała się już z dużą nawiązką – celem był poziom 1128 pkt., dziś w Azji notowania spadły nawet do 1076 pkt. Poziom 1128 pkt. wyznacza teraz opór, pierwszym wsparciem (poza wspomnianym minimum) jest natomiast dopiero 1038 pkt.
Analogia do 2008 roku nie jest do końca uprawniona. Na rynku pieniężnym bowiem nie dzieje się nic niepokojącego, a przypomnijmy iż to właśnie brak płynności był przyczyną panicznej wyprzedaży ryzykownych aktywów trzy lata temu. Tym razem stawki LIBOR niemal nie drgnęły. Kryzys ten można zatem zatrzymać podnosząc morale inwestorów, a to mogą zrobić banki centralne i rządy (G7?). Niewątpliwie bardziej skuteczne byłyby skoordynowane działania, niż akcje podejmowane na własną rękę, tak jak dotychczas czyniły to SNB, EBC i BoJ.
EURCHF – skuteczny EBC, ale frank jeszcze silniejszy
Europejski Bank Centralny po kilku dniach wahania podjął zdecydowaną interwencję na rynku długu. Interwencję, dodajmy, bardzo skuteczną. Premie od włoskiego i hiszpańskiego długu spadły o 70-80 bp, o 10 bp spadły premie od belgijskiego długu, wzrosła jedynie premia od długu francuskiego (chociaż rentowność francuskich obligacji spadła).
To powinno być pozytywne dla notowań EURCHF, jednak wobec paniki na rynkach akcji frank nadal zyskiwał. Od pewnego czasu już notowania franka nie korespondują ani z rzeczywistością makroekonomiczną, ani z sytuacją na rynku stopy procentowej. Natomiast w ostatnich tygodniach kurs franka w relacji do euro zmieniał się wprost proporcjonalnie do zmian premii na rynku obligacji krajów PIIGS. Wczoraj ta zależność została zerwana, co można przypisać panicznej reakcji rynku. Natomiast w perspektywie kilku dni powinno to oznaczać, iż albo sukces EBC w interwencji na tym rynku był tymczasowy (i premie będą ponownie rosnąć), albo frank szwajcarski będzie musiał oddać część ostatniego umocnienia wobec euro.