Przez cały dzień na rynku dominował obóz byków. Sprzedający ani przez moment nie doszli do głosu. Już na początku sesji WIG20 zyskał na wartości ponad 3 proc. Kolejne godziny handlu nie przyniosły jednak większych zmian. Wskaźnik największych spółek na naszym parkiecie przez cały dzień oscylował w okolicach 2200. Bariera ta w ciągu dnia była zdobywana kilkakrotnie jednak za każdym razem inwestorom brakowało dodatkowej siły do wywindowanie go znacząco powyżej tego poziomu. Maksimum dnia zostało wyznaczone na 2207 pkt. Walka o to by utrzymać wzrost powyżej 4 proc. i zakończyć dzień powyżej 2200 pkt. trwały do ostatnich momentów sesji. Ostatecznie WIG20 zyskał 4,16 proc. i przekroczył psychologiczny barierę o 3 pkt. Dobrze poradziły sobie także pozostały polskie indeksy. mWIG40 zyskał na wartości 2 proc. zaś sWIG80 zakończył dzień prawie 1 – proc. plusem. Obroty na całym rynku były przyzwoite i przekroczyły 1 mld zł.
To, że był to udany dzień świadczy również fakt, że jedynie jedna spółka wchodząca w skład WIG20 zanotowała spadku kursu. Najmocniej zyskały akcje banku PKO BP, który podrożały o prawie 8 proc. do 32,47 zł. Udany dzień mieli także akcjonariusze spółki Kernel, którzy w ciągu jednej sesji mogli liczyć się z zarobkiem rzędu blisko 7,5 proc. Pechowcem w stawce okazała się Telekomunikacja Polska, które papiery straciły 0,24 proc.
Optymizm panował także na pozostałych europejskich rynkach. Tak jak w przypadku GPW, wzrosty panowały tam od początku dnia. Ostatecznie zachodnioeuropejskie indeksy zakończyły dzień na 4 – 5 proc. plusach.
Na rynku walutowym cały dzień umacniał się polski złoty. Najmocniej nasza waluta zyskiwała wobec dolara amerykańskiego, który o godzinie 17.30 był wyceniany na 3,21 zł czyli o ponad 2 proc. mniej niż w poniedziałek. Euro było wyceniane na 4,38 zł, zaś za frank szwajcarski inwestorzy musieli zapłacić 3,59 zł.
Inwestorom nie zaszkodził dziś nieco słabszy od oczekiwań odczyt indeksu zaufania konsumentów w Stanach Zjednoczonych. Po raz kolejny powodem do optymizmu na giełdach okazała się nadzieja, że politykom uda się rozwiązać problemy zadłużeniowe w strefie euro. Pytanie tylko na jak długo tej wiary starczy?