Ostatecznie amerykańskie średnie giełdowe zyskały niewiele ponad 1 proc., podczas gdy niektóre europejskie indeksy notowały nawet ponad 5 – proc. zwyżki. W gronie firm tworzących indeks S&P 500 najmocniej wzrastały spółki surowcowe, paliwowe i przemysłowe. Indeks S&P 500 finiszował na poziomie 1175 punktów, a średnia Dowa i Nasdaq Composite kończyły notowania odpowiednio na poziomie 11190 punktów.
Amerykańskie indeksy w ubiegłym tygodniu zbliżyły się do sierpniowych minimów, ale nie zdołały ich przebić. W notowaniach indeksu Dow Jones Industrial Average kluczowe znaczenie mają okolice 10 600 punktów, ich sforsowanie otworzyłoby drogę do dalszych spadków indeksu. Z kolei kluczowa strefa oporu usytuowana jest w okolicach 11 720 – 11 740 punktów i jest powiązana z okolicami 50 – proc. zniesienia Fibonacciego zniżek z okresu maj – sierpień, który powstrzymał odbicie na przełomie sierpnia i września. Istotny opór znajduje się także w okolicach 11 530 – 11 550 punktów, duże znaczenie będzie mieć również średnioterminowa średnia krocząca. W krótkim terminie najbardziej prawdopodobna jest pewna stabilizacja notowań, jednak w średnim horyzoncie czasowym scenariuszem bazowym pozostają spadki indeksów.
Na rynek napłynęły kolejne dane obrazujące słabość amerykańskiego rynku nieruchomości. Ceny domów w dwudziestu największych metropoliach mierzone indeksem Case – Schiller spadły rok do roku o 4,1 proc. Poznaliśmy też indeks Conference Board za wrzesień, którego odczyt sugeruje, że nastroje amerykańskich konsumentów uległy tylko nieznacznej poprawie w porównaniu z sierpniem, w którym były najgorsze od dwóch lat.