W poniedziałek cieszył odczyt Ifo w Niemczech, a we wtorek przeszkadzały słabsze dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. W środę w podażowym obozie zagrały dane o dynamice zamówień na dobra trwałe w Stanach Zjednoczonych, ale popyt próbował wspierać się opiniami szefa Rezerwy Federalnej o gotowości do dalszej pomocy gospodarce zmagającej się z problemem zbyt wysokiego bezrobocia. Jeśli próbować wyprowadzić z tego szumu wspólny mianownik, to będzie nim znane od miesięcy przekonanie, że amerykańska gospodarka ma się lepiej od reszty świata, ale zagrożenia recesyjne płynące z Europy i coraz słabszej Azji dalekie są od oddalenia. Z takiej mieszanki sprzecznych impulsów giełdy nie mogą zbudować tendencji, która wskaże przewagę jednej ze stron. W efekcie do rangi wydarzenia urasta zbliżający się finał doskonałego dla akcji kwartału, który sam w sobie sprzyja oddaleniu części podaży. Z punktu widzenia słabego na tle innych warszawskiego rynku zamrożenie pomiędzy korektą a kontynuacją jest najgorszym scenariuszem, jaki mógł pojawić się na drodze chcących kupować akcje. Po tygodniach czytelnego ignorowania rekordów na świecie kupujący nie mogą pominąć zagrożenia korektą we Frankfurcie czy Nowym Jorku. Zadania nie ułatwia świąteczny kalendarz, który na początku kwietnia zmniejszy aktywność zarówno GPW, jak i giełd światowych. Na byczej ścieżce stoi również oczekiwanie na publikowane na początku miesiąca dane z amerykańskiego rynku pracy. W praktyce należy się liczyć ze scenariuszem, w którym rynek w Warszawie pozostanie zawieszony na neutralnych poziomach aż do połowy kwietnia, kiedy władzę nad nastrojami przejmie sezon publikacji wyników kwartalnych na świecie. Wówczas na parkiet wróci zmienność, bez której trudno liczyć na ustabilizowanie WIG20 powyżej górnej czy dolnej granicy kilkumiesięcznej konsolidacji.

Po każdej sesji na GPW trzeba zadawać sobie pytanie, czy na bazie impulsu rynek będzie w stanie maszerować konsekwentnie na południe lub północ przez wystarczająco długi czas, by kapitał się przekonał, że obserwuje oczekiwane od tygodni przesilenie kończące półroczny trend boczny. Bez tej wiary WIG20 pozostanie skazany na dalszy dryf po spokojnych wodach, które wyciszają kurs ważnych spółek od września zeszłego roku.