Nadzieje na to, że wsparcie się obroni, wzmocnił sygnał kupna, jaki pojawił się na dziennym MACD. To skłania do coraz odważniejszego stawiania tezy, że konsekwencją niespełnienia się oczekiwań na rychłą poprawę koniunktury na parkietach będzie pojawienie się minikrachu. Byłby napędzany kompletnym zwątpieniem w to, że można jeszcze cokolwiek zrobić, po 2 latach walki z kryzysem na Starym Kontynencie, co szybko poprawiłoby sytuację gospodarczą. Jednocześnie nie ulega dziś wątpliwości, że konieczne są skoordynowane działania w trzech kierunkach: wiarygodnego zwalczania długów publicznych, uzdrowienia kondycji banków oraz pobudzania gospodarek. Odpowiadanie jedynie doraźnymi działaniami na pojawiające się problemy to zbyt mało, by na trwałe odbudować zaufanie inwestorów.

Dość skrajnie postawioną alternatywę albo trwalsze odreagowanie na rynkach ryzykownych aktywów, albo minikrach, potwierdza osiągnięcie nie tylko przez polski parkiet silnych wsparć. Do dolnej granicy wielomiesięcznego trendu bocznego dotarły ropa naftowa czy olej opałowy. Indeks CRB znalazł się blisko 61,8-proc. zniesienia zwyżek trwających od lutego 2009 r. do wiosny 2011 r. Symbolicznie trzeba traktować spadek rentowności niemieckich 2-latek do ujemnego poziomu. Koszyk walut złożony po połowie z euro i dolara w relacji do złotego dotarł w pobliże ubiegłorocznego szczytu. Na górce z minionego roku znalazła się też ostatnio rentowność hiszpańskich 10-latek.

Najbardziej wymowne jest chyba zachowanie indeksu cenowego naszej giełdy, na którym mamy do czynienia z próbą wygenerowania przez dzienny MACD sygnału kupna. W przeszłości wielokrotnie taki sygnał zapowiadał kilkutygodniowe trendy. Równocześnie jednak nie sprawdzał się, gdy na parkiecie wyraźnie dominowała bessa. Wtedy z decyzjami lepiej było zaczekać do przełamania przynajmniej 4-tygodniowej średniej z prognozowaniem silniejszych i trwalszych ruchów zwyżkowych. Szanse na pozytywny obrót spraw wzrosną, gdy S&P 500 obroni wsparcie przy 1285 pkt, które w piątek testował.