Indeks WIG20 sesję rozpoczął od wzrostu o ponad 0,1 proc., ale było to w pewnym sensie złudzenie. Faktycznie większość spółek nie notowała wzrostów swoich cen względem wczorajszego zamknięcia. Indeks zawdzięczał swoją początkową zwyżkę wartości zainteresowaniu kupujących papierami KGHM i PKN. W tym pierwszym przypadku był to efekt doniesień dotyczących oczekiwań rządu co do wysokości dywidendy. Rząd jest zdania, że powinna ona wynieść 50 proc. ubiegłorocznego zysku, co jest wartością znacznie większą od propozycji zarządu spółki. Sprawa jest szczególna, gdyż KGHM podjął się wielu projektów inwestycyjnych oraz jest obciążony efektami akwizycji w Kanadzie. Stanowisko rządu jest to jednak decydujące i skoro ma to być 50 proc., to zapewne będzie. Taka wiadomość podtrzymywała cenę spółki przez większość dnia nad poziomem wtorkowego zamknięcia. Warto jednak zauważyć, że skala zwyżki malała z godziny na godzinę, by ok. 15:00 zniknąć niemal zupełnie.

W pierwszej fazie sesji wsparciem dla indeksu były także wzrost ceny PKN, ale z czasem i ta spółka osłabła. Spadki cen Pekao, PKO BP i PZU przeważyły, co zaowocowało niewielkim minusem przy zmianie wartości indeksu WIG20 pół godziny przed rozpoczęciem notowań w USA.

Sesja na Wall Street rozpocznie się prawdopodobnie w pobliżu wczorajszego zamknięcia z możliwością niewielkiego spadku cen. Część winy za słabsze nastroje ponoszą dane o amerykańskiej sprzedaży detalicznej. Wprawdzie ogólna sprzedaż okazała się taka, jaką oczekiwano, to już w wersji okrojonej o sprzedaż samochodów doszło do małego rozczarowania. Jednak byłoby nadużyciem zwalać słabość tylko na dane. Ta słabość była widoczna już wcześniej na rynkach europejskich. Niemiecki DAX od początku sesji słabnie w kierunku wczorajszego minimum. Jeśli choć o powody słabości w Europie, to nic nowego się nie pojawiło. W komentarzach przewija się wątek obaw o wynik wyborów w Grecji, ale to nie jest żadna nowość.

Ogólnie dzień należy uznać za korektę ostatnich wzrostów. Były one na tyle znaczące, że spadek indeksu WIG20 o kilka dziesiątych proc. nie wpływa na opinię o rynku. Ta nadal zakłada, że w krótkim terminie obowiązuje zwyżka cen, która w całości jest korektą przeceny, jaka miała miejsce od lutego. Dzisiejsze cofnięcie się rynku jest zbyt małe, by zmienić tą opinię.