Do takiego wniosku prowadzą zarówno obserwacje natury technicznej, jak i reakcje na pierwsze opublikowane w Stanach Zjednoczonych wyniki spółek za II kwartał i kolejne doniesienia gospodarcze.
Relatywnie najsłabsze w ostatnich miesiącach rynki akcji, jak hiszpański, rosyjski, brazylijski czy koreański, wysyłają coraz wyraźniejsze oznaki załamywania się kilkutygodniowego odbicia. W dalszym ciągu nie widać zmiany defensywnego nastawienia inwestorów, jakie dominuje od długich tygodni zarówno w czasie wiosennych zniżek, jak i czerwcowej poprawy koniunktury. Trudno też mówić, by na rynku towarów pojawiły się symptomy trwalszego ocieplenia. Na wykresie indeksu CRB opór wciąż stawia bariera 293 pkt, związana z dołkami z IV kwartału 2011 r.
Globalny rynek akcji jest o krok od wysłania mocnego sygnału sprzedaży, jakim byłoby przełamanie linii krótkookresowego trendu, która biegnie po czerwcowych dołkach (taką prostą przeciął już S&P 500). Podobnie zresztą jest z rynkami wschodzącymi akcji. W czwartek zatrzymały się na krawędziach, których przekroczenie będzie zapowiadać trwały powrót dekoniunktury. Może ona wtedy zagrozić wiosennym dołkom cen akcji i surowców.
W reakcji na publikację raportu za II kwartał amerykański koncern Alcoa stracił grubo ponad 4 proc. i w efekcie przełamał już praktycznie tegoroczny dołek. Można zakładać, że inwestorów nie tak rozczarowały wyniki finansowe, jak brak jasnych perspektyw ich poprawy.
Przy oczekiwaniach, że w drugiej połowie tego roku zyski spółek będą rosnąć znów w dość szybkim tempie, można przyjąć, że inwestorzy będą w kolejnych dwóch–trzech tygodniach bardzo wyczuleni na wszelkie informacje na temat przyszłych wyników firm.