Od rozpoczęcia programu wydłużania zapadalności portfela Rezerwy Federalnej indeks wzrósł o kolejne kilkanaście procent. Impet zwyżek na Wall Street wyraźnie słabł wraz ze zbliżaniem się końca poszczególnych programów. Nic więc dziwnego, że inwestorzy żywią nadzieję, iż hamująca gospodarka skłoni amerykańskie władze monetarne do bardziej zdecydowanego działania niż wydłużenie „operation twist", które ogłoszone zostało na ostatnim posiedzeniu FOMC. Rynek liczy na luzowanie, które będzie wiązało się z rozszerzeniem sumy bilansowej Rezerwy Federalnej o minimum 500 miliardów dolarów. Zimnym prysznicem dla wielu uczestników rynku był w tym świetle protokół z posiedzenia FOMC. Jego treść wykazała co prawda, że decydenci są zgodni, iż presja inflacyjna będzie wygasać, a wzrost słabnąć, ale przedmiotem kontrowersji jest sposób, w jaki można byłoby kontynuować luzowanie. Przez najbliższe kilkanaście tygodni Fed powinien obrać strategię wyczekiwania, która nie będzie sprzyjać wzrostowi na rynkach. Będzie natomiast wspierać aprecjację amerykańskiej waluty. Indeks dolarowy już teraz osiągnął dwuletnie maksima, a to jeszcze nie koniec jego wzrostu, który dodatkowo uderzy w notowania surowców. Złą wróżbą dla ryzykownych aktywów są też nieprzerwanie spadające rentowności bezpiecznych obligacji skarbowych Niemiec, Japonii czy USA, a także wskazania uważanego za papierek lakmusowy nastrojów indeksu zmienności VIX. Na tygodniowym wykresie wskaźnika kształtuje się formacja objęcia hossy, która zapowiada, że wakacje na Wall Street przyniosą wyraźny wzrost zmienności.