Sesja nie zapowiadała się obiecująco. To był dzień bez publikacji danych makro, a więc jak na poniedziałek okoliczności raczej nie sprzyjały zwiększeniu zmienności. Tymczasem właśnie wczoraj ta zmienność wyraźnie wzrosła. To w połączeniu ze spadkiem cen oznacza pewne konsekwencje. Jedną z nich była wczorajsza decyzja o zablokowaniu na trzy miesiące możliwości krótkiej sprzedaży na rynku akcji hiszpańskich. To właśnie ogłoszenie tej wiadomości przyspieszyło przecenę.
Skala wczorajszego spadku na tle ostatnich zmian cen jest znacząca. Nie wyczerpuje jednak w pełni potencjału niedźwiedzi. Wydaje się, że wczorajszy dołek nie będzie tym ostatecznym w trakcie obecnej fazy osłabienia. Wczorajsza przecena zatrzymała się na poziomie luki, jaka pojawiła się na wykresie kontraktów 11 czerwca. Nie przeceniałbym jednak tego wsparcia. Luka była wyznaczona dawno i obecnie jej znaczenie jest czysto symboliczne. Na jedną sesję starczy, ale na cały ruch raczej nie. Trzeba się zatem liczyć z możliwością dalszej przeceny. Obecne osłabienie może sprowadzić rynek w okolicę 2000 pkt.
Na uwagę zasługuje fakt podobieństwa obecnych zmian cen z tym, co przeżywaliśmy na jesieni w roku ubiegłym oraz na początku roku bieżącego. Gdyby to podobieństwo miało pozostać aktualne, to obecna faza spadku mogłaby zostać przerwana na kilka dni odbicia, po czym ponownie do akcji wkroczyłaby podaż. Dopiero wtedy ceny znalazłyby się w okolicy 2000 pkt. Dopiero wtedy kreślone byłoby dno, które dałoby początek większej fali wzrostów łącznie?z możliwością osiągnięcia okolic 2400 pkt (odpowiednik ruchu z początku tego roku zapoczątkowanego w połowie grudnia 2011 r.). Jeśli trzymać się tej analogii, to wspomniany dołek mógłby się pojawić za trzy, cztery tygodnie.