Fakty są jednak takie, że wciąż znajdujemy się pod poziomem szczytu z 17 sierpnia. Zatem wczorajsza zwyżka niewiele zmieniła.
Zabawnie wygląda sprawa jej wytłumaczenia. Ja się nawet nie silę. Proszę wybaczyć, ale co serwis, to inna wersja. A to Mario Draghi poprawił humory, a to dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy. W mojej ocenie oba czynniki wcale nie dają aż tak znaczącego potencjału do wzrostu. Po pierwsze, na wczorajszej konferencji po posiedzeniu ECB faktycznie dowiedzieliśmy się o tym, co dzień wcześniej podał Bloomberg. Jak zatem poważnie założyć, że rynek reagował na co już miał czas zdyskontować? Może więc dobre dane w USA? Raport ADP sugeruje, że w sektorze prywatnym pojawiło się ponad 200 tys. nowych miejsc pracy. Zaraz posypały się opinie, że dane są mało wiarygodne i oczekiwania wobec dzisiejszego raportu o stanie rynku pracy nie są znacząco poprawiane. Pytanie, co się stanie, gdy się okaże, że dane faktycznie będą tak dobre, jak sugeruje raport ADP? Teoretycznie byłoby się z czego cieszyć, choć oczywiście to tylko jedna publikacja. Jednak tak dobre dane zahamowałyby zapędy amerykańskich bankierów centralnych przed angażowaniem się w kolejne działania stymulacyjne. Poprawa na rynku pracy byłaby tu prawdopodobnie wystarczającym argumentem. Na wzrost cen nie ma co się obrażać. Bardzo dobrze, że się pojawił, gdyż dzięki temu ponownie coś się zaczęło dziać. Oby zmienność potrwała nieco dłużej. Ta wczorajsza zwyżka nie neguje możliwości pojawienia się większej przeceny. Nasz
WIG20 cały czas ma nad sobą poziom oporu w okolicy 2400 pkt. Ciekawostką jest, że w trakcie szybkiej końcowej zwyżki cen na rynku terminowym doszło do mocnego wzrostu LOP. Na koniec dnia LOP zazwyczaj spada. Tym razem część niedźwiedzi uznała, że to dobry moment do wejścia na rynek. Optymizmu faktycznie było sporo, ale czy to miałoby już wyczerpywać potencjał zwyżki? Szczyt z sierpnia jest ponad 30 pkt wyżej.