Roczna stopa zwrotu z tego indeksu przekroczyła 25 proc., dzięki czemu odrobił on straty z kiepskiego 2011 r. O ile przed rokiem uczestnicy rynku zastanawiali się, czy po pamiętnym krachu w pierwszej połowie sierpnia nadejdzie kolejna fala bessy, to teraz sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Punkt ciężkości w rozważaniach przesunął się na szczyt z wiosny ub.r. jako punkt docelowy dla trwającej zwyżki. W tle trwa akademicka dyskusja na temat tego, czy ubiegłoroczne spadki były jedynie przerwą w kilkuletniej hossie, czy jednak czymś w rodzaju minibessy.

Sęk w tym, że wykres WIG oddaje jedynie część prawdy na temat tegorocznej koniunktury giełdowej. Trzeba pamiętać, że chociaż jest to najszerszy z oficjalnych indeksów, to w praktyce jest on, ze względu na sposób konstrukcji, zdominowany przez duże spółki. Na ok. 10 tys. pkt tegorocznej zwyżki WIG w niemal połowie złożyły się zaledwie trzy spółki, które mają duże wagi w indeksie: KGHM, PZU i PKN Orlen. Błędem byłoby sądzić, że szeroki rynek jednomyślnie podążył w ślady tej garstki lokomotyw hossy. Liczba akcji z WIG, które w tym roku potaniały, jest niemal taka jak liczba walorów, które zyskały na wartości.

Rozdwojenie jaźni widać również, jeśli spojrzymy na korelację między poszczególnymi indeksami. Przykładowo gromadzący prawie 200 małych spółek (to niemal połowa całego rynku!) indeks WIG-Plus cechuje się od początku roku korelacją z WIG wynoszącą zaledwie 0,63 (w oparciu o tygodniowe stopy zwrotu). To uderzająco niski współczynnik, jak na dwa indeksy z tej samej giełdy, na dodatek o częściowo pokrywającym się składzie. Niemal identyczna (0,65) jest korelacja WIG z obliczanym przez nas Nieważonym Indeksem Giełdowym, obrazującym średnie zmiany kursów.

Wszystko to świadczy o tym, że w tym roku powody do zadowolenia mają głównie ci inwestorzy, w których portfelach sporo ważą tuzy z KGHM na czele. Inwestorzy „załadowani" w akcje małych spółek niekoniecznie mają natomiast powody do świętowania, zwłaszcza że w minionym roku ponieśli spore straty (WIG-Plus w skali dwóch lat jest ponad 30 proc. na minusie).

W sferze fundamentalnej wytłumaczenie tych rozbieżności jest proste. O ile spółki typu KGHM są mocno skorelowane z rynkami światowymi, to liczne grono „maluchów" jest skorelowane z koniunkturą gospodarczą w naszym kraju. Szeroki rynek ożywi się dopiero wraz z nadejściem przełomu w naszej gospodarce, która szuka dna spowolnienia.