W poszukiwaniu odpowiedzi na te ważne pytania można posiłkować się współczynnikami korelacji, które pokazują, jak mocno zmiany naszego WIG są powiązane ze zmianami indeksów zagranicznych. Przegląd danych prowadzi do ciekawych wniosków. Przede wszystkim dane nie pozostawiają wątpliwości, że naszej giełdzie ciągle bliżej jest do rynków wschodzących niż wysoko rozwiniętych. 52-tygodniowa korelacja z indeksem MSCI dla rynków wschodzących mimo pewnego spadku w ostatnich miesiącach przekracza 0,80 (maksymalna możliwa wartość to 1,0). Co więcej, wysoka korelacja jest też w miarę stabilna w ujęciu historycznym. Polska jest ciągle rynkiem wschodzącym, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę wagę spółek surowcowych typu KGHM. Wydaje się w tej sytuacji, że polskim inwestorom bardziej opłaca się dywersyfikacja portfela w oparciu o akcje z rynków rozwiniętych. Nieco słabsza niż z MSCI jest korelacja z niemieckim DAX, która w ostatnich latach oscyluje wokół 0,70. Po przeliczeniu indeksu na złote (czyli przy założeniu braku zabezpieczenia przed ryzykiem walutowym) okazuje się, że korelacja jest wyraźnie słabsza – ostatnio spadła poniżej 0,40. Jeszcze większe potencjalne korzyści z dywersyfikacji widać za oceanem. Korelacja WIG z przeliczonym na złote (czyli niezabezpieczonym) S&P 500 jest ujemna, co w teorii bardzo zachęca do dywersyfikacji.