Poniedziałkowe sesje bywają powolne i dzisiejsza taką właśnie była. Sam początek był niejako kontynuacją dobrego zachowania z piątku, gdyż od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Większość rynków azjatyckich pozostaje bowiem zamknięta z powodu obchodów początku Nowego Roku Księżycowego, czy Święta Założenia Państwa jak to miało miejsce w przypadku Japonii. Rynek niejako z rozpędu otworzył się zwyżką o ćwierć procenta i poranek przebiegał w dobrej atmosferze przebywania indeksu krajowych blue chipów lekko powyżej psychologicznego poziomu 2500 pkt. Z biegiem czasu nastroje jednak zaczęły się psuć i ciężko było znaleźć jednoznaczną przyczynę poza tą, że Amerykanie wkroczyli do rynkowej rozgrywki w nienajlepszych humorach. W czasie weekendu doszło bowiem do starcia Republikanów z Demokratami odnośnie porozumienia nad odłożeniem w czasie automatycznych cięć wydatków, które wejść w życie mają 1 marca. Już tradycyjnie spór toczy się o podwyżki podatków, których chcą Demokraci, ale jak ognia unikają ich Republikanie. Co ciekawe w ostatniej ankiecie przeprowadzonej wśród zarządzających funduszami, 53% z nich zadeklarowało, że nie wierzy w możliwość oddalenia automatycznych cięć wydatków (w kwocie 85 mld dolarów do końca tego roku). Ponadto 51% uważa, że w konsekwencji indeks DJIA spadnie o 5% lub więcej. Takie nienajlepsze wnioski mogły nieco popsuć sentyment rynkowy, który popołudniem doprowadził do pojawienia się czerwieni na głównych europejskich parkietach. Ostatecznie dzięki fixingowi sesja zakończyła się jednak kosmetycznym i niewiele wnoszącym do obrazu sytuacji wzrostem o 0,1%. Niski obrót i skromne zmiany sugerują, że inwestorzy wyczekują co dalej zrobi Wall Street z osiągniętymi w piątek nowymi maksimami. Sami Amerykanie mogą z kolei wyczekiwać na jutrzejsze coroczne przemówienie prezydenta przed Kongresem, które jednak odbędzie się dopiero o godz. 21:00 czasu lokalnego.

Mimo pustego kalendarium, dzisiejszy dzień był bogaty w informacje ze spółek, gdzie prezes KGHM poinformował, iż chciałby aby do końca bieżącej dekady kapitalizacja spółki zwiększyła się z obecnych 12,2 mld dolarów do 20 miliardów dolarów. Ponadto w ciągu dwóch lat koncern chce wydać na inwestycje kapitałowe w Polsce aż sześć miliardów złotych, co jednak akcjonariuszom mogło się już mniej spodobać, podobnie jak taniejąca dzisiaj miedź. Ostatecznie akcje spółki straciły na wartości 0,5%. Nieco lepiej prezentowały się Lotos i JSW. Prezes pierwszej spółki zapowiedział wzrost tegorocznych wydatków inwestycyjnych do ponad jednego miliarda złotych, a szef drugiej powiedział, iż wynik spółki za IV kw. był w okolicach zera, co przy wcześniejszych zapowiedziach o możliwej stracie należało odczytywać pozytywnie.