W ostatnich latach przedsiębiorstwa tworzące indeks S&P 500 przyzwyczaiły, że ich wyniki finansowe są lepsze niż rynkowe szacunki – ponad dwie trzecie firm chwaliło się zyskiem na akcję powyżej oczekiwań. Alcoa wpisuje się w te statystyki: w 23 kwartałach od rozpoczęcia recesji w USA do dziś wartość wskaźnika przekroczyła prognozy piętnastokrotnie. W następnych dniach światło dzienne ujrzy kilka kolejnych raportów, a prawdziwa fala wiadomości z najważniejszych spółek napłynie w następnym tygodniu. Wyznaczy ona kierunek notowaniom i niesie ze sobą podwójne ryzyko.

Po pierwsze, amerykańskie indeksy radzą sobie w ostatnich miesiącach znacznie lepiej niż średnie giełdowe globalne czy też zachodnioeuropejskie. Siła względna S&P 500 do Stoxx 600 wzrosła od początku roku o 8 proc. W efekcie inwestorzy wymagać będą wyników nie tylko dobrych, ale też znacznie lepszych niż te osiągane przez spółki ze Starego Kontynentu. Po drugie, za ostatnie pogorszenie nastrojów konsumentów odpowiadają obok wzrostu cen paliw zwiększenie obciążeń podatkowych oraz cięcia wydatków budżetowych. Jeśli prognozy i komentarze władz spółek towarzyszące prezentacji wyników również okażą się pesymistyczne, nasilą się obawy o trwałość ożywienia, które pojawiły się po kilku niższych od prognoz publikacjach makroekonomicznych.