Za nami druga z rzędu udana sesja. Już od rana zapowiadała się dobrze. Na otwarciu WIG wzrósł 1 proc., a WIG20 zyskał prawie 1,4 proc. Również na innych, europejskich parkietach indeksy poszły w górę. Paliwem do zwyżek było wcześniejsze wystąpienie szefa Fedu, Bena Bernanke. Wprawdzie nie powiedział nic przełomowego, ale zasygnalizował, że nie należy się spodziewać szybkiego zakończenia skupu aktywów.
W kolejnych godzinach sesji kupujący byli wyraźnie w przewadze. Nie przestraszyły ich nawet gorsze od prognoz dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wzrosła o 16 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 360 tys. Ekonomiści spodziewali się 340 tys. Na Wall Street notowania w czwartek wystartowały na sporym, ponad 1-proc. plusie. Nie jest to zaskoczenie. Już od kilku miesięcy obserwujemy prawidłowość, zgodnie z którą słabe dane makro pomagają indeksom rosnąć. Oddalają bowiem moment zakończenia luźnej polityki pieniężnej przez Fed.
Na finiszu sesji WIG wzrósł o 1,43 proc., a WIG20 o 1,54 proc. Martwić mogą jedynie stosunkowo niskie obroty, przez co zwyżki stają się mało wiarygodne. Wśród firm z WIG20 pozytywnie wyróżniał się KGHM. Zyskiwały też m.in. Pekao, Bogdanka oraz JSW. Na zamknięciu sesji indeks blue chips zatrzymał się na poziomie 2279,09 pkt. Jest o ponad 8 proc. niżej niż na początku czerwca i 12 proc. niżej na początku roku. Czy będzie rósł? Zdaniem analityków fundamenty spółek na to wskazują. Jednak na przeszkodzie wciąż stoi zamieszanie wokół OFE oraz odwrót inwestorów od rynków wschodzących. Dlatego przed nami najprawdopodobniej jeszcze kilka trudnych tygodni.
Dzisiejszy kalendarz publikacji makro był wyjątkowo ubogi. Jutrzejszy będzie bogatszy. Przed południem poznamy majową produkcję przemysłową strefy euro. Z kolei z rodzimego rynku o godz. 14 napłyną dane o bilansie płatniczym za maj oraz o czerwcowej podaży pieniądza. Potem czeka nas seria publikacji z USA, a wśród nich indeks Uniwersytetu Michigan.