Co prawda późniejsza czerwcowa deklaracja Bena Bernanke o stopniowym wycofywaniu się z polityki luzowania ilościowego (QE) wywołała nerwowość wśród inwestorów, ale korekta okazała się łagodna (przynajmniej w Stanach Zjednoczonych) i w efekcie indeks Standard & Poor's500 bez trudu ustanowił ostatnio nowy historyczny rekord.
Taki obrót spraw nie jest zaskoczeniem – proces wycofywania się z QE ma być przecież stopniowy i uzależniony od tempa poprawy sytuacji w amerykańskiej gospodarce. Tymczasem Fed ciągle skupuje aktywa i według czerwcowych deklaracji będzie je skupował aż do połowy 2014 r. Nawet jeśli strumień pieniędzy płynących na rynek będzie coraz mniejszy, to jednak aktywa Fedu będą nadal rosły. To daje jeszcze trochę czasu na dalszą hossę na Wall Street i być może na odżycie w międzyczasie rynków wschodzących.
To, co stanie się później, to już inna sprawa. Doświadczenia ostatnich lat jednoznacznie pokazują, że po zakończeniu poszczególnych faz QE koniunktura na Wall Street była bardzo kapryśna. Po odłączeniu kroplówki dalsze losy hossy będą zależały już tylko od kondycji amerykańskiej gospodarki.