Najważniejszym punktem zmian w funkcjonowaniu drugiego filara systemu emerytalnego jest przeniesienie obligacji skarbowych z OFE do ZUS oraz pozostawienie dotychczas kupionych akcji w OFE. W praktyce równa się to zabraniu 51,5 proc. aktywów OFE w postaci obligacji skarbowych i gotówki i pozostawienie 48,5 proc. aktywów w OFE, głównie w formie akcji. Środki zabrane z OFE zostaną zaksięgowane na subkontach kapitałowych ZUS przyszłych emerytów, więc nie można tu mówić o jakimkolwiek zamachu na czyjąkolwiek własność. Po prostu następuje zmiana „zarządzającego".
Następnym ważnym punktem założeń rządowych jest wprowadzenie dobrowolności wyboru przekazywania części przyszłej składki i to części niedużej, bo tylko 2,92 proc. pensji podczas, gdy cała składka emerytalna wynosi 19,52 proc. pensji. Ponieważ brak deklaracji ze strony przyszłego emeryta będzie oznaczał wybór ZUS, to należy liczyć się z tym, że dopływ gotówki do OFE drastycznie spadnie.
Trzecim ważnym mechanizmem, który ograniczy rolę OFE na naszym rynku kapitałowym w dłuższym terminie, jest wprowadzenie mechanizmu przenoszenia z OFE do ZUS, na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego, co roku 10 proc. środków. Ta procedura spowoduje, że prawdopodobnie rola OFE będzie maleć, ale stopniowo w horyzoncie raczej dziesiątków lat niż kilku lat, czego obawiał się rynek.
Należy podkreślić, że zmiany w filarze kapitałowym systemu emerytalnego pociągną za sobą również pozytywne zmiany dla warszawskiej giełdy. Przede wszystkim, mam nadzieję, znikną pewne niepokojące tendencje związane z wyceną niektórych spółek, których znaczącymi akcjonariuszami są OFE. Dla zarządzających akcjami w PTE nadchodzą trochę trudniejsze czasy. Ogólnie rzecz biorąc, będą musieli się nauczyć, że żeby kupić akcje, trzeba sprzedać inne akcje, co wpłynie na urealnienie wyceny wielu firm.
Podsumowując, zmiany w drugim filarze systemu emerytalnego wydają się korzystne, szczególnie w stosunku do tego, czego obawiali się uczestnicy rynku. Rola OFE będzie zmniejszana, ale na tyle stopniowo, że nie powinna negatywnie wpłynąć na warszawski parkiet. Droga do kontynuacji wzrostu stoi otworem, czemu sprzyjać powinna poprawiająca się sytuacja gospodarcza na świecie i w naszym kraju.