Na starcie środowej sesji WIG spadł o 0,07 proc., a WIG20 o 0,05 proc. Potem sytuacja zaczęła się pogarszać i ok. godz. 10 indeks blue chips tracił już 0,5 proc. Na rynku pojawiły się obawy, że będziemy świadkami kolejnej spadkowej sesji. Ale wtedy na europejskich parkietach uaktywniła się strona kupująca i indeksom udało się wyjść na plus. Przed godz. 15 niemiecki DAX zyskuje 0,2 proc., a francuski CAC40 jest 0,5 proc. nad kreską.
A jak sobie radzi nasza giełda? Względnie dobrze. Zarówno indeks szerokiego rynku, jak i WIG20 zyskują teraz 0,2 proc. Skala wzrostów jest zatem mizerna. Ponadto towarzyszą jej stosunkowo niskie obroty. Ich wartość przekracza 0,3 mld zł. Największym zainteresowaniem inwestorów cieszą się tradycyjnie blue chips. Dziś prym wiodą PZU, KGHM oraz PKO BP. Łącznie te trzy spółki odpowiadają za ponad jedną trzecią całego obrotu na warszawskiej giełdzie.
Na szerokim rynku gwiazdą jest chińska spółka Peixin, która dziś zadebiutowała na GPW. Debiut wypadał bardzo dobrze, a jej papiery zyskują teraz aż ok. 26 proc. Mocne zwyżki notują też dziś takie spółki jak Reinhold, Mewa, Drewex oraz Vistula. Ta ostatnia zyskuje 6,5 proc. do 1,97 zł. Pomaga jej pozytywna rekomendacja, którą wydało ING. Biuro podwyższyło cenę docelową dla akcji Vistuli do 2,25 zł z 1,35 zł, podtrzymując rekomendację „kupuj". Z kolei DI Investors podniósł wyceną dla papierów CCC do 150 zł z 85 zł, również podtrzymując zalecenie „kupuj". Akcje CCC drożeją dziś o prawie 3 proc. 119,3 zł.
Jeśli chodzi o dane makro, dziś nie ma żadnych przełomowych publikacji. Warto jednak odnotować dane o sierpniowej produkcji przemysłowej w Niemczech - wzrosła o 1,4 proc. mdm, podczas gdy w poprzednim miesiącu spadła o 1,1 proc. Dane te są miłym zaskoczeniem, bo analitycy spodziewali się że produkcja pójdzie w górę tylko o 1 proc. Z kolei rdr wzrosła o 0,3 proc., po uwzględnieniu dni roboczych, podczas gdy oczekiwano 1-proc. spadku.
Na rynkach panuje nerwowe oczekiwanie na to, co stanie się w USA. Na razie pat trwa, bo politycy nie potrafią znaleźć porozumienia w sprawie budżetu. A czasu jest coraz mniej. Zbliża się 17 października, kiedy to Stanom Zjednoczonym zabraknie środków na regulowanie zobowiązań, jeśli nie podniesiony zostanie limit zadłużenia. W tak negatywny scenariusz chyba jednak nikt nie wierzy, ponieważ jego konsekwencje byłyby porażające nie tylko dla USA, ale dla całej globalnej gospodarki.