Na niewiele ponad dwie godziny przed końcem notowań wskaźnik szerokiego rynku rośnie o 0,07 proc., indeks blue chips spada o 0,06 proc., a grupujący spółki o średniej kapitalizacji i płynności mWIG40 umacnia się o 0,39 proc.

Słaba kondycja największych spółek to pochodna gorszego nastawienia inwestorów do polskich banków. Najwięcej tracą walory BZ WBK (-2 proc.), mBanku (-1,6 proc.) oraz PKO BP i Banku Pekao (oba tanieją o 0,9 proc.). Banki tracą prawdopodobnie wskutek zapowiedzi Andrzeja Jakubiaka, przewodniczącego KNF, który mówił w sejmie, że projekt przewalutowania kredytów frankowych „wciąż leży na stole". Gdyby rzeczywiście do tego doszło, banki zanotowałyby gigantyczne straty, a cały sektor finansowy straciłby nawet 35-40 mld zł. Oznacza to, że cztery z nich potrzebowałyby dodatkowych kapitałów na spełnienie wymagań nadzorczych.

Oprócz spółek finansowych, słabiej radzi sobie również Orange Polska (-0,7 proc.) i Synthos (-0,5 proc.). Indeks w górę ciągną natomiast zwyżki kursu JSW (5,6 proc.), KGHM (3,4 proc.) oraz PKN Orlen (1,8 proc.). Dziewięć spółek ustanowiło roczne maksimum notowań, a siedem było wycenianych najniżej od roku.

W odróżnieniu do Warszawy, inne europejskie rynki cieszyły się powrotem chętnych do zakupów inwestorów. Grecki Athex Composite umacniał się o 10 proc., rosyjski RTS o 5,1 proc., włoski FTSE MIB o 2,1 proc., a hiszpański IBEX35 o 2 proc.