Styczniowy odczyt na poziomie 55,2 pkt (vs. 52,8 pkt. w grudniu) był najwyższy od 11 miesięcy. Poprawa nastąpiła wśród wszystkich subindeksów PMI, a szczególnie widoczna była w dwóch najważniejszych – nowych zamówieniach (57,2 vs. 54,3) i produkcji (57,6 vs. 55,0), które łącznie dodały do ogólnego wskaźnika 1,5 pkt.
Dobre dane zaprezentował również NBP w kwartalnym raporcie o koniunkturze, zawierającym między innymi prognozy przedsiębiorstw na pierwszy kwartał. Poprawiają się wolumeny sprzedaży, a spadek cen surowców, szczególnie paliw, przekłada się na wyższe marże. Przedsiębiorstwa deklarują, że obniża się bariera popytu. Wzrasta poziom wskaźników wykorzystania mocy produkcyjnych i kontynuacji inwestycji. Przedsiębiorstwa deklarują też mało problemów z bieżącą płynnością oraz obsługą zadłużenia kredytowego i pozabankowego.
Z kolei z najnowszego kwartalnego badania NBP o sytuacji na rynku kredytowym wynika, że banki planują dalsze łagodzenie polityki kredytowej wobec przedsiębiorstw, szczególnie tych małych i średnich. Informacja ta dobrze nastraja, szczególnie w perspektywie niedawno opublikowanych badań o pasywności kredytowej przedsiębiorstw w Polsce.
Mamy więc okazję do obserwacji wielu pozytywnych informacji natury mikroekonomicznej.
Z drugiej strony łatwo znaleźć uzasadnienie, dlaczego nie można się dopatrzyć pozytywnej reakcji inwestorów w odniesieniu do spółek notowanych na warszawskiej giełdzie: eskalacja konfliktu za wschodnią granicą, decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego czy aprecjacja dolara. Niepokój niektórych wzbudziły również wybory parlamentarne w Grecji. Nie pomogło także lokalne otoczenie instytucjonalne – wciąż nie znamy oficjalnych planów konsolidacji sektora energetycznego, przeciąga się dziwna dyskusja o wsparciu dla kredytobiorców frankowych, a towarzyszy jej narastająca presja innych grup społecznych na władzę wykonawczą.