Jeśli ktoś liczył, że początek nowego roku na warszawskiej giełdzie przyniesie wzrosty, był w dużym błędzie. Już w poniedziałek nasz rynek borykał się z mocną wyprzedażą akcji. We wtorek na parkiecie znów dominował kolor czerwony.
Co ciekawe jednak, początek wtorkowych notowań na GPW wcale nie zapowiadał przeceny. Wręcz przeciwnie – Warszawa, tak jak inne europejskie giełdy zaczęła dzień od wzrostów. WIG20 już na starcie zyskał około 0,6 proc. Jak się jednak szybko okazało były to tylko miłe złego początki. Z każdą godziną handlu byki miały coraz mniej argumentów. Już około godz. 10 indeks największych firm znalazł się pod kreską. Popyt ani myślał odpowiadać na ten atak. W efekcie WIG20 w ciągu dnia tracił ponad 1 proc. Przecenę ciężko uzasadniać konkretną publikacją makroekonomiczną, gdyż we wtorek kalendarz wydarzeń makro świecił pustkami. Na szczęście w końcówce dnia indeks największych spółek odrobił część strat i notowania zamknął ostatecznie 0,7 proc. pod kreską.
Największa przecena znów dotknęła spółki energetyczne. Tauron stracił 4,3 proc. Niewiele lepiej poradziła sobie Energa, która została przecenione o 4,2 proc. Do udanych dzień mogli natomiast zaliczyć akcjonariusze Eurocashu. Walory tej firmy podrożały aż o 7,3 proc.
We wtorek lepiej jednak było postawić na średnie i małe spółki. mWIG40 urósł bowiem 0,5 proc. Tylko nieznacznie, bo 0,2 proc., zniżkował sWIG80. Wciąż natomiast wiele do życzenia pozostawia aktywność inwestorów. Obroty na całym rynku nie przekroczyły we wtorek 600 mln zł.
Reszta Europy wtorkową sesją kończyła na symbolicznych plusach, chociaż w ciągu dnia główne indeksy traciły nawet około 1 proc. Pomogło jednak im w miarę niezłe otwarcie notowań w Stanach Zjednoczonych.