Marzenia o tym, aby zakończyć tydzień wzrostami się nie ziściły. Piątkowa sesja od początku była zdominowana przez niedźwiedzie. Już na starcie WIG20 tracił około 1 proc. Popyt nie miał żadnych argumentów do tego, aby zacząć odrabiać straty. Nie dość bowiem, że znów mocno tąpnęło w Chinach, to jeszcze od spadków dzień zaczęło większość europejskich rynków. Po cichu można było liczyć, że wzorem czwartkowej sesji popyt uaktywni się w końcówce notowań. Nic takiego jednak się nie stało.
Kolor czerwony mocno świecił przez cały dzień na naszym rynku. WIG20 tracił w trakcie sesji około 2 proc. Nie lepiej radziły sobie średnie i małe firm. Spadki dotknęły również inne europejskie parkiety. W niektórych przypadkach przecena sięgała około 3 proc. Ze zmasowanym atakiem podaży znów musiał zmagać się rynek rosyjski. Tamtejszy RTS spadł o niemal 6 proc.
Gwoździem dla rynków były przede wszystkim dane ze Stanów Zjednoczonych, a także spadkowy początek dnia na Wall Street. Produkcja przemysłowa w USA spadła o 0,4 proc. m./m. podczas gdy prognozowano spadek rzędu 0,2 proc. W efekcie S&P 500 po godzinie od rozpoczęcia notowań tracił 2 proc.
Po tych wydarzeniach było jasne, że nic nie uratuje sesji w Warszawie, a także na innych europejskich rynkach. Ostatecznie WIG20 stracił 2,4 proc. mWIG40 spadł 1,6 proc., zaś sWIG80 0,6 proc. Z naszego podwórka warto odnotować dwie informacje.
W piątek zaprezentowany został prezydencki projekt przewalutowania kredytów.