Jeśli ktoś wierzył, że po wczorajszych wzrostach rynki pójdą za ciosem, już w pierwszych godzinach handlu musiał zweryfikować swój pogląd. Od początku dnia zarówno w Warszawie, jak i na innych europejskich parkietach dominuje podaż. WIG20 już na starcie stracił ponad 1 proc. Niedźwiedzie ani myślą odpuszczać. Po trzech godzinach handlu indeks największych spółek jest 1,5 proc. pod kreską. Tym samym niebezpiecznie zbliżył się do kolejnego ważnego poziomu 1650 pkt. Analitycy twierdzą, że jeśli i ta bariera padnie spadki na GPW mogą jeszcze bardziej przybrać na sile. Tracą także średnie i małe firm. mWIG40 i sWIG80 są 1,7 proc. pod kreską. Znów mocno tanieją banki. Pekao jest przeceniane o 3,1 proc. Getin Noble Bank traci niemal 8 proc.
Marnym pocieszeniem dla naszego rynku jest fakt, że ze spadkami i to jeszcze mocniejszymi, muszą zmierzyć się inwestorzy także na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX traci ponad 3 proc. i tym samym naruszył roczne minima. Niemal 3,5 proc. pod kreską jest francuski CAC40. Warto zwrócić uwagę, że główny niemiecki indeks od początku roku stracił już ponad 12 proc., zaś francuski blisko 11 proc.
Na razie próżno szukać ratunku dla rynków. Nie pomaga także otoczenie. Znów bowiem byliśmy świadkami mocnej przeceny na rynkach azjatyckich. Kluczowy w takiej sytuacji może okazać się początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Problem jednak w tym, że na razie kontrakty na amerykańskie indeksy tracą blisko 2 proc.
Dziś jeszcze czeka nas odczyty dotyczący przeciętnego wynagrodzenia w Polsce. Patrząc szerzej ciekawie zapowiada się publikacja danych o inflacji w Stanach Zjednoczonych. Wydaje się jednak, że dane makro mają teraz drugorzędne znaczenie. Na rynkach na razie rządzą emocje.