Inwestorzy z pewnością nie tak wyobrażali sobie początek nowego miesiąca. Kolor czerwony nadal dominuje na warszawskiej giełdzie.  W poniedziałek WIG20 stracił 0,15 proc. Dopiero jednak we wtorek podaż pokazała pazur. Początek dnia co prawda nie zwiastował problemów, jednak z każdą godziną handlu coraz mocniej zarysowywała się przewaga sprzedających. Indeks największych spółek naszego parkietu w połowie sesji był już 1,5 proc. pod kreską. Ruch ten był o tyle zaskakujący gdyż w ciągu dnia nie ukazały się żadne informacje, które przemawiałyby za sprzedażą walorów. Wręcz przeciwnie. Minister Skarbu Dawid Jackiewicz stwierdził, że od 2017 r. możliwe jest znaczące obniżenie podatku miedziowego, co ewidentnie pomogło akcjom KGHM. To jednak nie miało większego znaczenia dla całego rynku. Ten z każdą chwilą słabł w oczach. Również KGHM, który rósł w ciągu dnia rósł nawet około 3 proc. zaczął tracić blask.

Inna sprawa, że naszemu rynkowi nie pomagało otoczenie. Europejskie rynki również kolejny dzień z rzędu borykały się z przeceną. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 traciły w ciągu dnia około 2 proc. Oliwy do ognia dodało słabe otwarcie notowań w Stanach Zjednoczonych. Indeksy tamtejszego rynku już po godzinie handlu tracił ponad 1 proc. Wyprzedaży tej ciężko jednak się dziwić. Po raz kolejny na rynku byliśmy świadkami mocnej przeceny ropy naftowej, co znalazło odzwierciedlenie na rynku akcji.

W takim otoczeniu ciężko było o jakiś zaskakujący zwrot akcji na GPW. Sesja była więc skazana na porażkę. I tak też trzeba nazwać wtorkową sesję. WIG20 ostatecznie stracił niemal 2,6 proc. Znów mocno dostało się bankom. Akcje PKO BP zostały przecenione aż o 6 proc.

Warto odnotować, że wtorek, po raz kolejny zresztą, stosunkowo nieźle prezentowały się średnie i małe firmy. mWIG40 stracił tylko 0,15 proc., zaś sWIG80 0,2 proc. Niestety znów rozczarowała aktywność inwestorów. Obroty na całym rynku nie przekroczyły 700 mln zł.