Przez większą część środowych notowań wydawało się co prawda, że popyt w końcu zmobilizował się do bardziej zdecydowanego działania. Niestety, były to tylko miłe złego początki.
Od początku dnia to właśnie byki rozdawały karty na naszym rynku. O ile jednak w pierwszych fragmentach handlu zwyżki były symboliczne, o tyle w kolejnych godzinach notowań popyt postanowił pokazać, na co go stać. WIG20 w ciągu dnia zyskiwał ponad 1 proc. Owszem, wynik ten mógł cieszyć, jednak warto zauważyć, że na innych europejskich rynkach wzrost przekraczał 2 proc. Niemiecki DAX zyskiwał prawie 3 proc., głównie dzięki odbiciu cen akcji Deutsche Banku. Walory tej instytucji drożały w ciągu dnia nawet ponad 17 proc. Po udanym otwarciu notowań na Wall Street wydawało się, że nic nie jest w stanie zmienić nastrojów na GPW. To, co jednak wydawało się niemożliwe, w ostatnich fragmentach notowań zaczęło stawać się rzeczywistością. WIG20 niebezpiecznie zaczął zbliżać się do poziomu wtorkowego zamknięcia. Niestety, okazało się, że ostatnie słowo na środowej sesji należało do niedźwiedzi. WIG20 nie zdołał obronić plusowego dorobku. Stracił na koniec sesji 0,4 proc. Ruch ten trudno tłumaczyć jakimś konkretnym wydarzeniem. Raczej wydaje się, że po całkiem niezłych sesjach w ostatnich tygodniach, w tym przyszedł czas na korektę tego ruchu.
Słabo wypadły też średnie spółki. mWIG40 zakończył notowania 0,6 proc. pod kreską. Na tym tle pozytywnie wyróżnił się sWIG80, który zyskał 0,2 proc. Obroty na całym rynku nie przekroczyły 700 mln zł. „Osiągnięcia" naszego rynku kontrastują z tym, co działo się na innych parkietach. Tam bowiem do końca dnia byki kontrolowały sytuację.
Czy druga połowa tygodnia będzie łaskawsza dla inwestujących w akcje na GPW? Emocje na pewno jeszcze się nie skończyły. Ważne mogą być choćby dane makro – w piątek czeka nas publikacja danych o naszym PKB.