Okazuje się więc, że wczorajsze odbicie na rynkach miało charakter jedynie przejściowy. Dziś wszystko wraca do normy. Od początku dnia na parkietach dominuje kolor czerwony. O ile jednak w pierwszych minutach handlu przecena była umiarkowana, tak o godz. 11 można już powoli mówić o panice inwestorów. Włoski indeks FTSE MIB jest ponad 5 proc. pod kreską. Blisko 4 proc. traci rynek hiszpański. Niewiele lepiej radzi sobie francuski CAC40, który jest 3,8 proc. pod kreską. Niemiecki DAX spada o blisko 3 proc.

Spadki w Europie od pewnego czasu napędzane są obawami o kondycję sektora bankowego. Pod lupą są przede wszystkich włoscy i greccy pożyczkodawcy. Po wczorajszej udanej sesji do spadków powrócił także Deutsche Bank. Traci dziś ponad 6 proc. Trwa także kontynuacja spadków na ropie naftowej, która również nie pomaga rynkom. Baryłka ropy WTI spadła już do poziomu 26 dolarów.

Biorąc pod uwagę otoczenie, można śmiało stwierdzić, że Warszawa trzyma się dziś całkiem nieźle. Owszem indeks WIG20 znów jest pod kreską, jednak traci „tylko" 1,5 proc.

Dziś rynek pozna m.in. najnowsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Biorąc pod uwagę poziom pesymizmu, jaki utrzymuje się na giełdach ciężko jest wierzyć, że mogą one wpłynąć na decyzje inwestorów.

Na rynku walutowym złoty osłabia się wobec głównych walut. Dolar jest wyceniany na 3,92 zł, z kolei euro kosztuje 4,44 zł.