S&P 500 zyskał 0,44 proc., Dow Jones wzrósł o 0,32 proc., a NADAQ zyskał o 0,87 proc.
Największy wpływ na nastroje w Nowym Jorku miała sytuacja na rynku ropy. Najpierw ropa taniała po informacjach, że Arabia Saudyjska nie zamierza obniżać wydobycia oraz po publikacji danych o zapasach surowca. Według danych American Petroleum Institute wynika, że zapasy surowca w USA wzrosły w ubiegłym tygodniu o 7,1 proc. Spodziewano się tymczasem wzrostu o 3,4 proc. Na wzrost zapasów wskazały również dane Departamentu Energii. Wynika z nich, że zapasy ropy naftowej w USA wzrosły w ubiegłym tygodniu o 3,5 mln baryłek do 507,6 mln baryłek.
W ciągu dnia zaczęła jednak drożeć po publikacji danych o wzroście popytu na benzynę stale i spadku zapasów paliwa.
Amerykańscy analitycy uważają, ze nie ma zagrożenia recesją. - Uważamy jednak, że czeka nas okres spowolnionego wzrostu - tak w kraju, jak i na świecie - uważa Jeff Rottinghaus, z T. Rowe Price (TROW), dodając, że wzrost gospodarczy w USA będzie w tym roku na poziomie 1 lub 2 procent.
W ciągu dnia na Wall Street silnie zniżkowały akcje spółek z sektora surowcowego. Akcje dużych koncernów z tej branży Glencore i BHP Billiton traciły w trakcie sesji nawet ponad 8 proc. Na koniec notowań jednak ten sektor odrobił straty i wyszedł na plus.