Oczywiście pomijam inwestycyjne hity z pionierskiego okresu tworzenia rynku kapitałowego w postaci Banku Śląskiego czy hossy na rynku ofert publicznych.
Oczywiście w uproszczeniu system inwestycyjny mógł opierać się na kupowaniu, gdy stopy procentowe były obniżane przez Radę Polityki Pieniężnej, i sprzedaży akcji po rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp procentowych w Polsce. Jednakże po historycznym szczycie WIG i WIG20 w 2007 r. przez blisko dziewięć lat indeksy nawet nie mają iluzorycznej szansy na zbliżenie się do historycznych rekordów w najbliższych miesiącach, pomimo że stopy procentowe są na historycznych minimach.
O ile jeszcze 120-proc. odbicie od dołka z 2009 r. do szczytu z 2011 r. dawało argumenty zwolennikom historycznych stóp zwrotu, to ostatnie pięć lat, w najlepszym przypadku, jest przykładem wymagającego trendu bocznego. Skoro rynek jest tak wymagający, to czy są pozytywne symptomy na przyszłość?
Po pierwsze z fundamentalnego punktu widzenia najlepsze stopy zwrotu osiąga się, gdy fundamenty są solidne, a nastroje słabe. Cena do wartości księgowej dla WIG20 jest blisko jedności. Tak atrakcyjne wyceny były w kulminacyjnej fazie wyprzedaży w I kw. 2009 r.
Na tle słabych blue chipów relatywnie mocno prezentują się małe spółki z sWIG80 i wyceną C/WK na 1,3x, choć to zauważalnie mniej niż niemalże 1,7x z czerwca 2011 r. i kosmiczne 3,9x z 2007 r.