Krajowe indeksy podążyły w ślad za zagranicznymi parkietami, gdzie od samego poranka dominował kolor zielony. Z tą różnicą, że na największych europejskich rynkach akcji gracze przejawiali wyraźnie większą ochotę do kupowania przecenionych walorów. Zwyżki przekraczały tam nawet 2 proc. Tymczasem krajowi gracze musieli zadowolić się skromnym 0,58-proc. wzrostem WIG20. To zaledwie niewielka część tego, co indeks ten stracił w ciągu ostatnich sesji. Taka zachowawcza postawa może wskazywać, że część rynku liczy się z możliwością kontynuacji spadkowej fali.
Powrót wzrostów na giełdach to efekt ogólnej poprawy nastrojów wśród globalnych inwestorów. Inwestorzy zdążyli już oswoić się z perspektywą Brexitu, która mocno ciążyła indeksom w trakcie ostatnich sesji. Jednak atmosferę na rynkach cały czas podgrzewają wyniki kolejnych sondaży, wskazujących na utrzymanie przewagi zwolenników opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Uwaga rynków w środę większym stopniu skupiała się na Fed. Zdecydowana większość inwestorów nie zakładała jednak kolejnej podwyżki stóp procentowych w USA. Takie nastawienie w dużej mierze znalazło pozytywne przełożenie na notowania. Decyzja została ogłoszona dopiero wieczorem polskiego czasu, a więc już po zamknięciu giełd na Starym Kontynencie.
Największym wzięciem kupujących w Warszawie cieszyły się spółki z indeksu WIG20. W tym gronie bezkonkurencyjne okazały się walory LPP, notując duże wahania w trakcie sesji. Ostatecznie zyskały blisko 5 proc. Największy pozytywny wpływ na rynek miały jednak drożejące papiery KGHM oraz największych banków: PKO BP i Pekao. Na drugim biegunie, wśród przecenionych spółek, negatywnie wyróżniły się PGNiG i Tauron. Jednocześnie słabsze nastroje zapanowały w segmencie średnich spółek, które wypadły najsłabiej na tle pozostałych segmentów rynku, kończąc w większości notowania pod kreską.