Analiza techniczna
mWIG40 Wczorajsza sesja w przypadku indeksu mWIG40 ma szansę być ta inicjującą korektę. Moment oraz miejsce do rozpoczęcia procesu realizacji zysków wydają się wprost idealne. Za momentem przemawia bardzo wysoka dynamika ostatnich wzrostów, dynamika która (analizując historyczne analogie) praktycznie nie ma szans być utrzymana w przyszłości. Argumentem za miejscem jest z kolei osiągnięcie istotnego oporu w postaci szczytów z maja 2015 r. (3 961 pkt.). Szczytów, poprzedzających ponad roczną bessę, której linia trendu przebita została dopiero w lipcu 2016 roku. Czwartek przyniósł zarysowanie elementu o silnie pro spadkowym zabarwieniu, o wyraźnie uwypuklonym czarnym korpusie i praktycznie pozbawionego charakterystyk obronnych. Perspektywy na najbliższe sesje są negatywne również z punktu widzenia analizy wskaźników. Tutaj na pierwszy plan wysuwają się mocne negatywne dywergencje, solidarnie prezentowane zarówno przez MACD, jak i RSI oraz Ultimate Oscillator. Pierwsze sygnały sprzedaży stały się faktem.
Piotr Neidek, DM mBank
Czwartkowa sesja nad Wisłą pokazała, iż lokalnie wciąż obecna jest presja na wykończenie korekty, która z klasycznego punktu widzenia powinna odbyć się w układzie co najmniej trójfalowym. WIG20 zanurkował poniżej 1770 i obecnie jest bliski przerwania sierpniowego denka, co akurat przy trwającej już kilka tygodni korekcie nie jest niczym zaskakującym i niepokojącym. Dzięki wtorkowemu wzrostowemu podbiciu zarówno WIG20 jak i WIG zostały przygotowane w odpowiedni sposób do wykonania elliottowskiej fali C, zatem pozostaje sądzić, że największe spółki weszły w ostatni etap lokalnej deprecjacji przygotowującej rynek do dalszego marszu na północ. Istotnym wsparciem dla indeksu szerokiego rynku jest średnia MA200d, która wprawdzie wciąż opada, lecz jej ułożenie względem benchmarku pozostaje nadal korzystne dla inwestorów średnioterminowych. Jeżeli WIG ma wykonać falę C w układzie A-B-C to należałoby oczekiwać wystąpienia fibopowiązań pomiędzy poszczególnymi falami A i C. Dla proporcji 1:1 pułap deprecjacji wynosi 46567 czyli 300 punktów powyżej dziennej dwusetki. Jeżeli miałby to być swing 1:0.618 to okazuje się, że zasięg spadków pokrywa się z ... wczorajszym minimum. Co to może oznaczać? Teoretycznie wczorajsza przecena otworzyła furtkę bykom i jeśli otoczenie zewnętrzne zacznie się poprawiać, to nad Wisłą powinna ponownie pojawić się zieleń. Problem pojawia się jednak na drugiej i trzeciej linii GPW, gdzie po świetnym sierpniowym finiszu, pojawiła się podaż. mWIG40 stanął w obliczu podwójnego szczytu zaś sWIG80 rozpoczął najsilniejszą od dwóch miesięcy korektę. Jeżeli dzisiaj indeks małych spółek zamknie się poniżej 13935 wówczas pojawi się sygnał SELL, który mógłby zatrzymać hossę na dłuższy czas. A jak wiadomo piątkowe ceny zamknięcia są najważniejszymi elementami każdego wykresu.
Adrian Górniak, DM BDM
Pierwsza sesja września nie będzie zaliczona do udanych. Blue chipy zamknęły się wczoraj ze stratą blisko 1,8%, dobijając do poziomu 1761,7 pkt. Nad kreską zamknęły się tylko 3 podmioty, natomiast była spora grupa spółek, które straciły po ok. 4% (Tauron, LPP, Pekao czy Energa). Dodatkowo był to najsłabszy wynik wśród europejskich indeksów. Słaba postawa WIG20 niestety przełożyła się na MiS-ie – sWIG80 spadł o 0,9%, a mWIG40 o nieco ponad 1,1%. Dosyć spokojnie było na większych europejskich giełdach. Co prawda DAX obniżył się o 0,6%, ale w Paryżu i Londynie mieliśmy symboliczne wzrosty. Również za oceanem mieliśmy do czynienia z minimalnym ruchami, a główne indeksy zanotowały zwyżki w przedziale 0,0-0,3%. Podobnie było w Azji. Zyskują kontrakty terminowe na DAX (+0,4%), w miejscu pozostają futures na rynki w USA. Spadają ceny ropy. Za baryłkę trzeba zapłacić 43,4 USD/bbl. Z danych makro oczy inwestorów będą zwrócone na USA, gdzie po godz. 14 zostaną opublikowane dane dot. tamtejszego rynku pracy i zapewne rzucą nieco światła odnośnie przyszłej decyzji FED ws. stóp procentowych. Wczorajsza sesja może negatywnie przełożyć się na kolejne dni na warszawskim parkiecie, co oznacza dalsze spadki i kontynuację korekty blue chipów, która rozpoczęła się w połowie sierpnia. Pytaniem pozostaje również zachowanie mniejszych podmiotów, które (patrząc na mWIG40 i sWIG80), znajdują się na najwyższych poziomach od maja '15 i czy nie czeka ich schłodzenie.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
W USA pierwszy dzień miesiąca często jest korzystny dla byków. Przed sesją nastroje ustawiało zachowanie giełd europejskich, gdzie indeksy rosły (dopóki nie rozpoczęła się sesja na Wall Street). Na nastroje wpływać też mogły liczne raporty makro. One z kolei mogły działać w dwie strony. O tym niżej. W USA, podobnie jak w Europie, też opublikowany został ostateczny odczyt indeksu PMI dla sektora przemysłowego – wyniósł 52 pkt. (oczekiwano 52,1 pkt.). Bardziej istotna była jednak publikacja indeksu ISM dla przemysłu w USA. On wyniósł 49,4 pkt. (oczekiwano 52 pkt.). Był to recesyjny, wręcz szokujący odczyt. Być może było to po prostu letnie spowolnienie. Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany był też raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w minionym tygodniu złożono 263 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 265 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. Rynek zlekceważył dane o lipcowych wydatkach na inwestycje budowlane w USA – one nie wzrosły, oczekiwano wzrostu o 0,5%).
Wall Street miała do wyboru: reagować na bardzo słabe dane „byczo", bo być może Fed nie podwyższy stóp, a dolar nieco osłabł, co jest korzystne dla eksporterów lub reagować „niedźwiedzio", bo słabe dane mogą zapowiadać spowolnienie gospodarcze, a cena ropy spadła przez dwa dni o siedem procent, co mocno uderzało w sektor paliwowy.