Solidne zwyżki dzień wcześniej, poparte dodatkowo wysokimi obrotami, pozwalały wierzyć, że nie był to jednorazowy atak popytu. I faktycznie teza ta znalazła potwierdzenie już w pierwszych minutach czwartkowych notowań. WIG20 od początku dnia notował bowiem zwyżki. Co prawda nie były one zbyt okazałe, bo oscylowały w granicach 0,4 proc., jednak dawały nadzieję na kolejny zielony dzień na GPW. Problem jednak w tym, że mijały kolejne godziny handlu, a główny wskaźnik naszego rynku znajdował się w tym samym punkcie co na początku dnia.
Od początku notowań wiadomo było jednak, że kluczowym wydarzeniem dla rynków będzie decyzja Europejskiego Banku Centralnego w sprawie dalszego kształtu polityki monetarnej. Ci, którzy jednak liczyli na zaskakujące ruchy tej instytucji, musieli obejść się smakiem. EBC na tym samym poziomie pozostawił zarówno wielkości programu ilościowego luzowania, jak również stopy procentowe. Na zachodzie Europy wywołało to chwilową przecenę akcji. Szybko jednak rynki przetrawiły te informacje i do końca dnia emocji na giełdach było jak na lekarstwo. Warszawski parkiet idealnie wpisał się w ten obraz. U nas również do końca dnia byliśmy świadkami przeciągania liny. Dobrą informacją jest to, że batalię tę wygrały byki. WIG20 zyskał ostatecznie 0,26 proc. i znów oddalił się od psychologicznego poziomu 1700 pkt. Do piątkowej sesji przystąpi z 1749 pkt. Tym razem słabiej wypadły średnie i małe firmy. mWIG40 praktycznie przez cały dzień znajdował się pod kreską. sWIG80 oscylował z kolei przy poziomie zamknięcia z środy.
Dla indeksu WIG20 czwartkowa sesja była już trzecią z rzędu, podczas której zyskał on na wartości. Pozostaje mieć nadzieję, że dobra passa zostanie podtrzymana w piątek. Przeszkodą na pewno nie będą dane makro. Kalendarz świeci bowiem pustkami.