Skutkuje to silną wyprzedażą obligacji skarbowych. Wyrwała ona z marazmu rynek walutowy, który rozbujał się w rytm zmiany perspektyw polityki poszczególnych banków centralnych. W największym stopniu dotyczy to euro, funta i dolara kanadyjskiego.

Poprawa kondycji gospodarki strefy euro jest wręcz imponująca. Nasze prognozy zakładają, że w zakończonym kwartale tempo wzrostu Eurolandu przekroczy 2 proc. rok do roku. EBC prowadząc agresywny skup aktywów doprowadził do tego, że jego bilans odpowiada już wartością około 40 proc. PKB strefy euro. Obecna skala luzowania faktycznie wydaje się bezzasadna. Z drugiej strony kluczowa dla Rady Prezesów inflacja bazowa w naszej ocenie nie ma szans przed końcem 2018 r. wykazać dynamiki powyżej 1,5 proc. O podwyżce kosztu pieniądza wcześniej niż w 2019 r. nie ma zatem co myśleć. Dlatego też gigantyczna skala wyprzedaży niemieckich obligacji (dochodowość długu o dziesięcioletniej zapadalności podniosła się w kilkanaście dni z niespełna 20 do niemal 60 pkt baz.) i wynikające z niej umocnienie euro mogą być trudne do utrzymania. Spodziewamy się, że na koniec roku kurs EUR/USD spadnie do 1,10.

Do założonego przez Fed jeszcze w 2015 r. klubu banków centralnych G10 podnoszących stopy procentowe dołączy pierwszy – i to już w najbliższą środę – Bank Kanady. Nie zakładamy jednak, by było możliwe sprostanie wyśrubowanej wycenie rynkowej przyszłych kroków i spodziewamy się kolejnego rozczarowania. Kolejnego, gdyż lipcowe decyzje szwedzkiego Riksbanku i Banku Rezerwy Australii pokazały dobitnie, że nie wszystkie banki centralne będą kwapić się z normalizacją najłagodniejszej w dziejach polityki. A przynajmniej nie zrobią tego w tempie zgodnym z oczekiwaniami.

Widzimy też znaczne szanse, że Bank Anglii zdecyduje się w najbliższych miesiącach na zacieśnienie, ale tutaj może być mowa zaledwie o jednej podwyżce, a nie o cyklu. Na więcej nie pozwoli słabnąca koniunktura. Ruch Banku Anglii jest w znacznym stopniu wyceniony i nie daje podstaw, by optymistycznie patrzeć na perspektywy funta. Pozostajemy natomiast pozytywnie nastawieni do dolara. Odbicie rentowności długu USA powinno okazać się najtrwalsze, gdyż gospodarka otrząsa się z chwilowego spowolnienia, a perspektywy polityki Rezerwy Federalnej – w przeciwieństwie do pozostałych największych banków centralnych – są niedostatecznie wycenione.