Pod względem dynamiki zmian zysków miniony kwartał był wyjątkowo udany. Tak zwane zyski operacyjne urosły aż o 26 proc. względem analogicznego kwartału 2017 r., a zyski netto – o 19 proc. To bardzo dobra dynamika, choć oczywiście w pewnym stopniu jest to jednorazowy efekt korzystnych dla korporacji cięć podatkowych (ten efekt będzie widoczny jeszcze w kolejnych kwartałach).
Nawet jednak po odjęciu tego jednorazowego efektu podatkowego trzeba przyznać, że dotychczasowa pozytywna tendencja w wynikach amerykańskich korporacji została podtrzymana. Zyski liczone jako suma z czterech kolejnych kwartałów osiągnęły nowe historyczne rekordy.
Podtrzymanie tendencji zwyżkowej w wynikach finansowych to dobra wiadomość w kontekście turbulencji rynkowych trwających od lutego. Turbulencji, które w czarnym scenariuszu mogłyby stanowić preludium do bessy. Warto tu przypomnieć rozwój wydarzeń przed nadejściem poprzedniej bessy. Kiedy na jesieni 2007 r. indeksy były w konsolidacji podobnej do tej z ostatnich miesięcy, zyski spółek już zaczynały maleć (i to szybko) na skutek pogarszającej się koniunktury gospodarczej. Rozpoczęcie pogarszania się wyników poprzedzało też silną korektę na Wall Street w II połowie 2015 r. Z czymś takim obecnie nie mamy do czynienia.