Po wczorajszych spadkach na GPW, na początku dzisiejszej sesji na parkiecie zagościł kolor zielony. WIG20 w pierwszych minutach handlu zyskiwał nawet około 0,5 proc. Oczywiście baczni obserwatorzy rynku wiedzieli, że do wyniku tego raczej nie ma się co przywiązywać. Ostatnimi czasy na parkiecie rządzi przede wszystkim przypadek. Obroty są niewielkie co tylko zwiększa ryzyko chwilowych wahnięć. Tak też było w pierwszej godzinie handlu. Po chwilowych wzrostach podaż szybko wyprowadziła kontrę. Sprowadziła ona indeks największych spółek w okolice poziomu zamknięcia z wczoraj i wydawało się, że od tego momentu to podaż będzie rozdawać karty na parkiecie. Na szczęście byki wykazały się czujnością i nie dały się zepchnąć do defensywy. W efekcie na parkiet powrócił kolor zielony, chociaż skala wzrostów pozostawia wiele do życzenia. WIG20 przed godz. 13.00 zyskiwał zaledwie 0,2 proc.
Problem z obraniem kierunku mają dziś nie tylko jednak inwestorzy w Warszawie. Niewielkie ruchy obserwujemy także na innych rynkach. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 są jednak na symbolicznych minusach.
Co prawda dzisiaj kalendarz makroekonomiczny zawiera kilka ciekawych publikacji, ale raczej trudno spodziewać się, aby miały one większy wpływ na zachowanie rynków. Po raz kolejny kluczowe może się więc okazać otwarcie handlu na Wall Street. Warto jednak pamiętać, że oprócz wydarzeń geopolitycznych inwestorzy w Stanach Zjednoczonych zaczynają żyć już sezonem wynikowym i to on teraz może mieć kluczowe znaczenie dla całego rynku.