Początek piątkowej sesji był nawet optymistyczny. WIG20 na starcie zyskał 0,1 proc. co biorąc pod uwagę przecenę z jaką mieliśmy do czynienia w czwartek na rynku amerykańskim można było uznać za sukces. Szybko jednak się okazało, że ten optymizm jest nieuzasadniony. Nie minęła bowiem godzina handlu, a indeks największych firm naszego parkietu zjechał pod kreskę. O godz. 12.30 tracił około 0,5 proc. Na razie nie zanosi się więc, abyśmy wrócili powyżej psychologicznej bariery 2200 pkt. Pod kreską są dziś także średnie i małe spółki. mWIG40 traci 0,5 proc., podobnie zresztą jak sWIG80. Warto zwrócić uwagę, że dzieje się to przy stosunkowo nisko obrotach. Te o godz. 12.30 z trudem dobiły do 200 mln zł.
Naszemu rynkowi nie pomaga dziś otoczenie. Kolor czerwony świeci bowiem na większości europejskich rynków. Francuski CAC40 traci już prawie 1 proc. Niemiecki DAX jest 0,7 proc. pod kreską.
Sprzymierzeńcem rynku nie są także opublikowane dziś dane z polskiej gospodarki. GUS podał, że sprzedaż detaliczna w cenach stałych we wrześniu była wyższa niż przed rokiem o 3,6 proc. Warto jednak zaznaczyć, że w sierpniu wzrost ten wyniósł 6,7 proc.
Na razie więc nic nie wskazuje na to, aby miało dojść do jakiejś wyraźnej poprawy nastrojów na rynku. Nadziei trzeba upatrywać, jak zwykle zresztą, w Amerykanach. Wczoraj indeksy na Wall Street potraciły ponad 1 proc. Jeśli dziś doszłoby do obicia pojawiłaby się szansa, że i końcówka dnia w Europie będzie bardziej optymistyczna. Na razie kontrakty na amerykańskie indeksy zyskują około 0,2 proc. Warto przy okazji dodać, że dziś już nie ma co liczyć na atrakcje makroekonomiczne.
Na rynku walutowym nieznacznie umacnia się złoty. Dolar jest wyceniany na 3,75 zł, zaś euro kosztuje 4,30 zł. W jednym i drugim przypadku jest to o 0,1 proc. mniej niż wczoraj.