Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie na razie upływa w atmosferze wyczekiwania. Od startu notowań ani popyt, ani też podaż nie są w stanie przejąć kontroli na rynkiem. Próby co prawda były, ale jak na razie były one bardzo nieśmiałe. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że zmienność w przypadku indeksu WIG20 ogranicza się do 15 pkt. Chwilowo (o godz. 13) nieznaczną przewagę na rynku mają niedźwiedzie. Wskaźnik największych spółek traci około 0,2 proc., podobnie zresztą jak mWIG40 czy też sWIG80.
Warto jednoznacznie zwrócić uwagę, że problem z większą zmiennością mają także inne europejskie rynki. Niemiecki DAX jest dziś na minusie, ale traci zaledwie około 0,3 proc. Nieco większe spadki obserwujemy na rynku francuskim. Tam CAC40 tracił 0,5 proc.
Za nami już kilka wydarzeń makroekonomicznych, które teoretycznie mogłyby być impulsem do większych ruchów. Teoria nie przełożyła się jednak na praktykę. Dane z Polski przeszły przez nasz rynek praktycznie niezauważone. Podobnie było w przypadku informacji z Wielkiej Brytanii (stopa procentowa została utrzymana na tym samym poziomie), które nie wprowadziły zamieszania w ujęciu globalnym.
W związku z tym znów trzeba czekać na start notowań na Wall Street. Warto przypomnieć, że Amerykanie wracają do handlu po dniu przerwy.
Tak, jak można było się spodziewać, antybohaterem dzisiejszej sesji Trakcja. Akcje tej firmy są przeceniane o ponad 25 proc. po wstępnych wynikach za ubiegły rok i planowanej emisji akcji.