Po udanym otwarciu piątkowych notowań wydawało się, że to popyt będzie rozdawał karty na warszawskim parkiecie. Szybko jednak się okazało, że byki wcale nie są skore do tego aby zdominować sesję. Mało tego...wraz z upływającym czasem obóz ten zaczął przechodzić do defensywy. WIG20 z 0,5 proc. wzrostu z początku sesji po godz. 11 zjechał pod kreskę. Na szczęście na razie podaż też nie jest w stanie przejąć inicjatywy na parkiecie. W efekcie o godz. 12.30 wskaźnik największych spółek naszego parkietu oscylował przy poziomie zamknięcia z wczoraj. Na rynku mamy więc do czynienia z klasycznym przeciąganiem liny. Dotyczy to nie tylko największych spółek. Podobną sytuację mamy w segmencie średnich i małych firm. mWIG40 na razie jest nieznacznie nad kreską, natomiast sWIG80 traci około 0,3 proc.
Warszawa nie tylko ma problem z obraniem kierunku, ale niestety odstaje też od innych europejskich parkietów, zarówno tych rozwiniętych, jak i tych zaliczanych do grona rozwijających się. Francuski CAC40 czy też niemiecki DAX zyskują dzisiaj około 0,9 proc. Świetnie wygląda też węgierski BUX, który rośnie 1,2 proc.
Warto zwrócić uwagę, że kłopotem naszego rynku jest także stosunkowo niewielka aktywność inwestorów. Obroty po godz. 12.30 przekroczyły niewiele ponad 300 mln zł.
Wśród spółek z warszawskiego parkietu znowu świetnie prezentuje się 11 bit studios. Firma już wczoraj zaliczyła dwucyfrowy wzrost, co było pokłosiem publikacji wyników za 2018 r. Dziś akcje tej spółki drożeją około 8 proc.
Dziś jeszcze czekają nas atrakcje makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. Dla naszego rynku kluczowy może jednak okazać się początek notowań na Wall Street. Warto także zwrócić uwagę, że dziś mamy ostatnią sesję kwartału. To także może przełożyć się na większe atrakcje w drugiej części dnia.