Pierwsza część tygodnia na warszawskiej giełdzie była wręcz wymarzona. Od poniedziałku do środy karty na parkiecie rozdawały byki. WIG20 w ciągu trzech sesji zyskał prawie 100 pkt i przebił barierę 2400 pkt. Końcówka tygodnia niestety nie była już tak udana. Pierwsza rysa na tym obrazie pojawiła się już w czwartek. WIG20 stracił wtedy 0,8 proc. Można było mieć nadzieję, że to chwilowa korekta po mocnym ruchu wzrostowym, ale w piątek na rynku znów przeważał kolor czerwony.

Sam początek dnia dawał jeszcze nadzieje, że byki wrócą do gry. WIG20 zaczął notowania od wzrostu rzędu 0,1 proc. Niestety po godzinie handlu stało się jasne, że to nie byki, a niedźwiedzie mają tego dnia więcej determinacji. Indeks największych spółek zjechał pod kreskę i pozostał tam już do końca dnia. Jakby tego było mało spadki z każdą upływającą godziną handlu przybierały na sile. W połowie notowań WIG20 tracił około 0,7 proc. Później było jednak jeszcze gorzej i spadki zaczęły przekraczać 1 proc. Tym samym nasz rynek wyraźnie odstawał od innych europejskich parkietów, gdzie indeksy oscylowały przy poziomach zamknięcia z czwartku. Nawet wzrostowy początek dnia na Wall Street nie był w stanie przekonać inwestorów w Warszawie do zakupów akcji. Zignorowanie tego sygnału oznaczało, że piątkową sesję trzeba spisać na straty. Ostatecznie WIG20 spadł o 1,6 proc.

Czarną owcą w gronie największych spółek okazał się Cyfrowy Polsat, którego papiery zostały przecenione o 4,4 proc. Prawie 4 proc. straciły też papiery PGE.

Spadki zagościły także w segmencie średnich i małych spółek. mWIG40 zakończył dzień 0,7 proc., a sWIG80 0,2 proc. pod kreską. Cały tydzień WIG20 kończy jednak na plusie. Zyskał ponad 2 proc., chociaż po ostatnich dwóch sesjach na rynek znowu wkradła się niepewność.