Od początku notowań indeks największych spółek naszego parkietu był pod presją. Z jednej strony było to związane z odcięciem dywidendy na akcjach PKO BP, ale z drugiej strony również ogólne nastroje panujące na rynku ciężko było uznać za pozytywne. Start z przeceną rzędu 0,5 proc. nie był więc większym zaskoczeniem. Początkowo można było mieć jeszcze nadzieję, że w kolejnych godzinach handlu byki spróbują wyprowadzić jakąś kontrę, ale na nadziejach się jednak skończyło. Im dalej w las, tym problemy naszego rynku się nawarstwiały. Popyt ani myślał budzić się z letargu w którym trwa od kilku dni, a jakby tego było mało, otoczenie dostarczało więcej argumentów stronie podażowej. We wtorek bowiem większość europejskich rynków wyraźnie traciła na wartości. Dobrym przykładem jest tutaj niemiecki DAX, który w pewnym momencie sesji tracił ponad 2 proc. Słabo dzień zaczęli również inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Amerykańskie indeksy po godzinie od startu notowań zniżkowały ok. 0,4 proc. To właściwie przekreśliło szanse na jakiekolwiek odbicie. Do końca dnia WIG20 nawet nie zbliżył się do poziomu zamknięcia z poniedziałku. Ostatecznie stracił 0,96 proc.

Foto: GG Parkiet

Oczywiście kolejny dzień spadków na GPW może martwić, ale też trzeba pamiętać, że inwestorzy czekają na ruch ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W środę wieczorem dowiemy się, czy stopy procentowe spadną o 25 czy też 50 pkt baz. (sama obniżka wydaje się być przesądzona). To wydarzenie będzie miało kluczowe znaczenie dla rynków. W środę więc kolejna sesja oczekiwania, a w czwartek rynek obudzi się w nowej rzeczywistości. ¶