I jak można było przewidzieć, zmienność przez większość dnia była mocno ograniczona. WIG20 rozpoczął sesję od zwyżki o około 0,2 proc., a w kolejnych godzinach utrzymywał tę pozycję. Był to jednocześnie poziom otwarcia sesji z poprzedniego dnia. Udało się go przełamać dopiero po południu, jednak łączny dorobek byków w przypadku WIG20 to zaledwie 13,5 pkt, co oznaczało zwyżkę o 0,59 proc. Ostatecznie więc indeks blue chips zakończył dzień powyżej poziomu otwarcia z poprzedniego dnia, a na chwilę zbliżył się nawet do zamknięcia z poniedziałku. Obroty były nieco wyższe niż w ostatnich dniach, bowiem w przypadku dużych spółek przekroczyły 860 mln zł. Z takiego obrazu sesji trudno jednak wyciągać jakieś pozytywne wnioski. WIG20 ma za sobą dzień oddechu, jednak ma za sobą aż siedem spadkowych dni z rzędu, więc przerwanie tej złej passy wydawało się naturalne. Oczywiście najwięcej zależeć będzie od informacji, jakie wieczorem miały napłynąć z USA. Amerykańska Rezerwa Federalna miała zdecydować o poziomie stóp procentowych. Oczekiwania ekspertów mówiły o obniżce o 0,25 pkt proc. Ten ruch jest już jednak w cenach i istotniejsze będzie raczej to, co po posiedzeniu powie przewodniczący Jerome Powell odnośnie do przyszłych kroków banku.
Wracając na chwilę na krajowy rynek, warto wspomnieć o wciąż osuwającym się pod własnym ciężarem indeksie średnich spółek. W środę mWIG40 stracił niewiele, bo 0,16 proc., jednak była to już piąta z kolei czerwona sesja dla średnich firm. Patrząc szerzej, wynik mWIG40 od początku roku skurczył się już do nieco ponad 1 proc. ¶