Piątkowa sesja nie pozostawiła żadnych złudzeń, kto rozdaje karty na rynku. Po czwartkowych wzrostach można bowiem było mieć jeszcze nadzieję, że byki na nieco dłużej zagoszczą na parkiecie. Ostatnia sesja tygodnia tych złudzeń skutecznie jednak wszystkich pozbawiła. Co prawda jeszcze nawet na początku dnia były przesłanki wskazujące, że na GPW znowu się zazieleni. WIG20 rozpoczął dzień 0,3 proc. nad kreską. Już jednak po godzinie handlu sytuacja diametralnie się zmieniła.
Podaż najpierw sprowadziła indeks największych spółek w okolice czwartkowego zamknięcia. To była jednak tylko przygrywka do dalszych wydarzeń. W miarę upływającego czasu niedźwiedzie rosły w siłę. W południe WIG20 tracił już około 1 proc. co zresztą dobrze wpisywało się w to, co działo się na innych europejskich parkietach. Tam też dość wyraźną przewagę miała podaż. Niestety przewaga tego obozu tylko rosła. Nie było to jednak wielkie zaskoczenie jeśli wziąć pod uwagę, że od mocnych spadków dzień zaczęli także inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Dla naszego rynku był to już gwóźdź do trumny i stało się jasne, że piątkowa sesja musi się źle skończyć. WIG20 ostatecznie stracił 1,45 proc. i tym samym ustanowił nowy tegoroczne minima na poziomie 2127 pkt. Spośród spółek z WIG20 jedynie trzy zakończyły sesję na plusie (CD Projekt, Cyfrowy Polsat oraz Orange Polska). Grupie spadkowiczów przewodziła firma PGNiG. Jej akcje zostały przecenione o ponad 5 proc.
Tematem numer jeden na rynku pozostaje oczywiście wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami. To właśnie ta przełożyła się na wyższą zmienność indeksów w tym tygodniu. O tym, jak mocno oddziałuje ona na indeksy najlepiej zresztą świadczą statystki. WIG20 w ciągu tygodnia stracił ponad 4 proc. Również spojrzenie na rynek z nieco dłuższej perspektywy nie napawa optymizmem. W ciągu ostatnich trzech tygodni mieliśmy tylko dwie wzrostowe sesje na GPW. To chyba najlepiej oddaje nastroje, jakie panują na warszawskim parkiecie.