Rozpoczęła się od mocnego uderzenia byków. Wystarczyło kilka minut, aby WIG20 zyskiwał 0,8 proc. Optymizm równie szybko jednak zgasł, jak się pojawił. Zaledwie po półgodzinie handlu indeks największych spółek nie dość, że oddał cały poranny wzrost, to jeszcze znalazł się wyraźnie pod kreską. Tracił bowiem ponad 1 proc. Banki, które początkowo były motorem napędowym rynku, nagle stały się jego hamulcowym.
Inna sprawa, że we wtorek otoczenie nie sprzyjało bykom. Na innych europejskich parkietach też dominował kolor czerwony. Niemiecki DAX tracił blisko 2 proc. Dodatkowo pusty kalendarz makroekonomiczny nie dostarczał argumentów bykom do podjęcia próby ataku. Od czego są jednak Amerykanie?
Chociaż zachowanie kontraktów na amerykańskie indeksy wskazywało na mocną przecenę, to jak się okazało, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Owszem, indeks S&P 500 zaczął dzień pod kreską, ale tracił tylko 0,5 proc. Kolejne rekordy notował za to Nasdaq. To wystarczyło, aby poprawić nieco nastroje również w Europie, na czym skorzystał także nasz rynek. WIG20 ostatecznie stracił bowiem tylko 0,3 proc. Najsłabiej w gronie największych spółek prezentował się Bank Pekao, którego akcje potaniały o 3,1 proc. Świetnie za to spisały się spółki energetyczne. Tauron zyskał 13,5 proc., a PGE prawie 11 proc. Obroty na całym rynku zbliżyły się do imponującego poziomu 1,5 mld zł.