Nastroje wśród giełdowych graczy są fatalne. Na półmetku poniedziałkowej sesji indeks WIG20 zjechał 2,5 proc. pod kreskę. Krajowe wskaźniki poruszają się zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez największe europejskie rynki akcji, na których zdecydowanie więcej do powiedzenie mają sprzedający. Kolor czerwony można dostrzec zarówno na zachodnioeuropejskich giełdach, jak i rynkach z naszego regionu. Ochłodzenie nastrojów wśród inwestorów to w dużej mierze efekt obaw związanych z drugą falą koronawirusa na świecie. Nie brakuje miejsc, gdzie sytuacja wciąż daleka jest od stabilizacji, a nawet uległa pogorszeniu w ostatnich dniach. Niepokój na rynkach dodatkowo podsycają mocno spadające ceny surowców będące zapewne pochodną obaw o stan globalnej gospodarki.
W Warszawie sprzedający są bardzo aktywni w segmencie największych spółek. Na ich celowniku znalazły się walory spółek energetycznych, które w trakcie poprzednich sesji drożały w zaskakującym tempie. Negatywnie w tym gronie wyróżnia się PGE, którego kurs spadał nawet ponad 13 proc. Dzisiejszą słabość rynku inwestorzy postanowili wykorzystać do realizacji zysków. Chętnie pozbywano się też papierów spółek odzieżowych oraz PKN Orlen i KGHM. Negatywnym nastrojom skutecznie opierają się jedynie notowania Dino i PGNiG. Ponad 5-proc. wystrzał notowań gazowego giganta ma związek z informacją o otrzymaniu 1,5 mld USD rekompensaty od Gazpromu.
Sprzedający przejęli inicjatywę również na szerokim rynku akcji. Wczesnym popołudniem większość małych i średnich spółek notowana była pod kreską.