Otoczenie: Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Wprawdzie europejskie giełdy nie prezentowały w poniedziałek aż tak euforycznych nastrojów jak azjatyckie (Shanghai Composite wzrósł finalnie o 5,7%, najwięcej od szalonej hossy lat 2014-15), ale tydzień rozpoczął się niezwykle dobrą, choć nie obfitującą w wydarzenia sesją. Główne rynki otwierały się na niemal dwuprocentowych plusach i na zbliżonych poziomach zamykały, zyskując od 1,5% (CAC40) do 2,1% (FTSE100 i IBEX). Potwierdzeniem dobrych nastrojów było wyraźne umocnienie EURUSD, po którym kurs euro przekroczył poziom 1,13. W kalendarzu makro dominowały pozytywne zaskoczenia. Wprawdzie poranne majowe zamówienia w niemieckim przemyśle okazały się słabsze od oczekiwań, ale sprzedaż detaliczna na poziomie całej strefy euro zaskoczyła pozytywnie (17,8% m/m vs. konsensus 15,0% m/m), bardzo pozytywną niespodziankę dostarczył wskaźnik ISM dla amerykańskiego sektora usługowego, który wzrósł w czerwcu z 45,4 pkt. do 57,1 pkt., przy oczekiwaniach na poziomie niższym o ponad siedem punktów.
GPW rozpoczynała dzień nie odbiegając od zachodu, ale grawitacja indeksów była wyraźnie silniejsza, WIG20 krótko przed fixingiem notował dzienne minima. Finalnie wzrósł jednak o 1,0%, przy zwyżkach o 1,1% na mWIG40 i sWIG80. Najszerzej komentowanym wydarzeniem na parkiecie było przekroczenie bariery 600 zł przez Ten Square Games, warte już więcej niż CCC, Millenium czy Energa i będące aktualnie piątą najważniejszą spółką w indeksie mWIG40. Pod względem zmienności na pierwszym miejscu uplasował się jednak inny z liderów ostatniej hossy na MiŚiach, Mercator, którego wartość wzrosła o jedną czwartą po informacjach o nowych kontraktach wartych 264 mln zł.
S&P500 wzrosło wczoraj o 1,6%, a NASDAQ o 2,2%, powracając po długim weekendzie w świetnym stylu. Liczba przypadków koronawirusa w USA przekroczyła już 3 mln, przy wczorajszym wzroście o ponad 50 tys. Uwaga mediów zwróciła się przede wszystkim na Kalifornię, gdzie liczba hospitalizacji w ciągu dwóch tygodni wzrosła o ponad 50%. Na razie rynek funkcjonuje jednak w oderwaniu od epidemii, na co wpływ mają z pewnością bardzo dobre dane za ostatnie dwa miesiące, rysujące odbicie o wiele silniejsze od prognoz analityków czy Fed i tłumiące obawy o konsekwencje obecnej fali zachorowań.
Azja lekko się dziś koryguje po wczorajszym szaleństwie, kontrakty futures na europejskie i amerykańskie sugerują analogiczny scenariusz na rynkach rozwiniętych. Niemiecka produkcja przemysłowa (7,9% m/m vs. konsensus 11,0% m/m) potwierdziła wczorajszą publikację zamówień, ale jej wpływ na rynek będzie niewielki. O ile nie dojdzie do gwałtownego pogorszenia danych epidemiologicznych lub innych nieprzewidzianych wydarzeń, scenariuszem bazowym na najbliższe sesje wydaje się stabilizacja, z ponownym wzrostem zmienności w przyszłym tygodniu, przed czwartkowym posiedzeniem EBC i nadchodzącym szczytem UE. Druga połowa miesiąca może być już bardzo ciekawa, zważywszy, że czeka nas prawdopodobnie jeden z najbardziej chaotycznych sezonów wynikowych w historii.
Technika: Remigiusz Lemke, analityk BM Alior Banku
Za oceanem ponownie kupujący przejęli inicjatywę. Po piątkowej przerwie S&P500 wystartował z animusze i zyskał ponad 1,5% na wartości. Wzrosty zaowocowały przełamaniem oporu 3150 i teoretycznie otworzyły przestrzeń do dalszej aprecjacji w kierunku czerwcowych szczytów. W gronie liderów znalazła się sieć restauracji Chipotle Mexican Grill, której kurs po blisko miesięcznej konsolidacji zdecydowanym ruchem wybił się powyżej górnego ograniczenia w.w. struktury, tym samym generując sygnały sprzyjające dalszej aprecjacji. Kurs Chipotle na przestrzeni marca i maja wykonał bardzo mocny, ponad 150%, ruch wzrostowy i obecnie znajduje się na historycznych szczytach. Drugim jasnym punktem są notowania Amazon, które zyskały niemal 6% i podobnie jak Chipotle obecnie notowane są na historycznie wysokich pułapach. Kolejny świetny dzień odnotowała Tesla, która zyskała w poniedziałek na wartości 13%, a na przestrzeni ostatnich 5 sesji już ponad 40%. Lokalnie walor jest już mocno wykupiony, na co wskazuje RSI, które osiągnęło najwyższe poziomy od lutego, jednak w odróżnieniu od tamtego okresu obroty nie są aż tak znaczące, co zmniejsza prawdopodobieństwo zmiany trendu.