O tym, że wtorek może należeć do niedźwiedzi, świadczyć mógł już sam start notowań. WIG20 „na dzień dobry" znalazł się około 1 proc. pod kreską i tym samym znowu zjechał poniżej psychologicznego poziomu 1800 pkt. Byki nie miały zbyt wielu argumentów za zwyżkami. Problemem było też otoczenie. Inne europejskie rynki od początku dnia też zmagały się z presją podaży. Wtorkowy kalendarz makroekonomiczny świecił pustkami, więc giełdy żyły własnym życiem. Europa tkwiła praktycznie w martwym punkcie. W przypadku naszego rynku popyt nieśmiało, ale jednak próbował coś ugrać. Szło to bardzo opornie. W połowie notowań WIG20 nie tracił już około 1 proc., ale „tylko" 0,6 proc.

Z racji pustego kalendarza makroekonomicznego główną rolę znów mieli odegrać Amerykanie. Problem w tym, że nie kwapili się do kontynuowania zakupów. Notowania na Wall Street zaczęły się od niewielkich spadków. Europie to niewiele pomogło. WIG20 co prawda jeszcze próbował obrać kierunek na północ, ale próby te na niewiele się zdały.

Do końca dnia indeks największych spółek utrzymywał się pod kreską. Ostatecznie stracił prawie 1 proc. Szukając pozytywów, należy wskazać, że udało mu się obronić poziom 1800 pkt. ¶